sobota, 22 marca 2014

Rozdział 1

Nie byłam pewna tej przeprowadzki. Zwyczajnie przyzwyczaiłam się do życia  w tym małym miasteczku. A tu nagle przychodzą rodzice z nowiną, że kupili ruderę pod adresem zadupie. To jest moje wyobrażenie domku w na wsi. Jednak słowo się rzekło. Właśnie jedziemy do jakiegoś zapomnianego przez Boga miejsca. Chociaż to nie ja powinnam narzekać. Mój brat ma 26 lat i nadal mieszka z rodzicami, ja mam 20 lat i właśnie dowiedziałam się, że zdałam na mój wymarzony kierunek studiów. Musiałam poczekać rok, ponieważ za pierwszym podejściem zabrakło mi 2 punktów, aby przejść rekrutację. I tu powinieneś się zastanowić skąd o tym wiem. Przecież jest marzec… Powiem Ci później, ponieważ właśnie zdałam sobie sprawę, że Ty nawet nie wiesz jak wyglądam. Przepraszam, już piszę. Mam blond włosy, niebieskie oczy, 1,65 wzrostu i raczej drobną budowę. Dla ułatwienia dodam obraz mojego przyjaciela, który jest początkującym malarzem. Muszę przyznać, że postarał się i moja kopia jest dość  wierna:


Możesz bez obaw mówić mi po imieniu. Jestem Adrienne. O moim bracie, Mike’u opowiem ci później. Na początek wystarczy, że będziesz wiedział jak wygląda:


- Co macie takie miny?- pytanie ojca wydało mi się dziwne. Przecież to przez ten szalony pomysł o przeprowadzce. Sama nie wiem czy powinnam to traktować jako sugestię? Czy moi idealni rodzice tą przeprowadzką chcieli się nas pozbyć? - Już niedługo będziemy na miejscu. Powinno wam się spodobać - zapewnienie ojca powinno podnieść mnie na duchu, tymczasem zaniepokoił mnie wyraz jego twarzy. I dlaczego powiedział:  „powinno wam”?
- Chyba nam - poprawiłam, bo ta sytuacja była coraz bardziej dziwna. Nie otrzymałam odpowiedzi, ale uznałam, iż jest to wynik tego, że mama zatrzymała samochód. Stanęliśmy przed tym:


- I co podoba się? To jest wasz dom. My z mamą będziemy was oczywiście odwiedzać i sami możecie przyjeżdżać kiedy chcecie. Proszę nie traktujcie tego…
- Jak to nasz!? - wykrzyknęliśmy równocześnie. -Wyrzucacie nas z domu? - nie mogłam w to uwierzyć, a więc jednak sprawdziły się moje przypuszczenia.
- Nie daliście mi dokończyć  - powiedział tata. -My chcemy tylko, abyście się usamodzielnili - mówiąc to wyciągnął nasze walizki, pocałował nas i wsiadł do samochodu. To samo zrobiła mama. Odjechali i zostawili nas na podjeździe. Oboje staliśmy osłupiali.
- Nie wierzę - usłyszałam szept Mike’a i uświadomiłam sobie, że mam w ręce klucze do naszego nowego domu.


6 komentarzy:

  1. Wow.
    Z takim pomysłem pozbycia się dzieci z domu jeszcze się nie spotkałam, ale zapowiada się ciekawie :D
    Życie dwójki dorosłych ludzi na zadupiu- jak zniszczyć życie innym :)
    Ładne rysunki :)
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie bardziej obfity w akcję.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, zobaczymy co napisze Minniso. Teraz rozwój akcji należy do niej :).

      Usuń
    2. Przepraszam, że się wtrącam...
      Dobrze ja już coś wymyślę :D I akcja na pewno będzie bo bez tego mój plan by źle wyglądał :P

      Usuń
  2. No i o to chodzi w XXI wieku, nadchodzi czas odcinania pępowiny to ją ciach.
    Jestem już wiekową mamą,a zarazem babcią 22 lata i zawsze powtarzałam,że czas i pora na szaleństwa młodości.Na starość tylko kosturka, kitrające łapeczki,alzheimer,albo nutka pod nosem "Mały biały domek,wszędzie mi się śni".
    Otwierajcie drzwi i cieszcie się z życia,chata wolna.

    OdpowiedzUsuń
  3. +Rudera
    +Zadupie
    +Zapomniane przez Boga miejsce
    =Idealne miejsce akcji. xD

    A może to jakaś "Ukryta kamera" czy coś? I będą kręceni z ukrycia. :]
    Trzeba mieć naprawdę ogromne szczęście, żeby być dziećmi tak pomysłowych rodziców. :P

    OdpowiedzUsuń