niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 8

Po krótkiej chwili namysłu, zeszłam na dół i otworzyłam drzwi wejściowe, gdzie czekał Nick. Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma i już w tej chwili mogłabym mu wszystko wybaczyć. Mimo to pragnęłam usłyszeć jego wyjaśnienia.
- Chciałeś mi coś wyjaśnić? - odezwałam się pierwsza.
- Tak - chwile się nad czymś zastanawiał. - To całe zajście w clubie, które widziałaś, to była jedna wielka pomyłka. Jakaś dziewczyna, która się upiła, rzuciła się na mnie i zaczęła mnie całować, a gdybym ją odepchnął, stratowali by tą laskę - słuchałam go spokojnie, ale w duszy coś mnie zaczęło boleć. - Zrozum to całe zajście nic dla mnie nie znaczyło. Proszę, powiedz coś.
- A co mam powiedzieć... że ci wierzę? -  uśmiechnęłam się do niego, zadając pytanie. 

Od początku wszystko zacząłem jej tłumaczyć i miałem nadzieję, że mi uwierzy, bo nie chciałem stracić Adrienne przez tą głupią laskę. I udało mi się, ale do końca nie byłem tego pewien. Mimo wszystko cieszyłem się jak głupi, gdy dziewczyna mi wybaczyła. 
- Dziękuje ci, że mnie wysłuchałaś i dałaś jeszcze jedną szansę  - obiecałem sobie, że już nigdy nie popełnię żadnego błędu. Związek z Adrienne był najlepszą rzeczą, jaka mogła mnie spotkać. Podświadomie czułem, że kolejnej szansy nie dostanę. A tą wykorzystam jak najlepiej.

Nie wiedziałam czy dobrze robię, ale czas pokaże. Będzie mi trudno na nowo zaufać Nick’owi. Wydaje mi się jednak, że gram o wysoką stawkę - o szczęście u boku faceta, którego kocham. Jestem trochę zagubiona, bo nie usłyszałam żadnej deklaracji od Nick’a. Nie mam pewności czy dobrze ulokowałam swoje uczucia. Jedno wiem na pewno: nie chcę cierpieć przez faceta.
- Musisz już iść. Nie chcę żebyś obudził Mike’a - powiedziałam, bo to był ciężki dzień i bardziej chodziło mi o to, że chciałam się wykąpać. 
Nadal nie wierzyłam w to, że dam radę usnąć. Łatwo więc można się domyślić jakie było moje zdziwienie, gdy rano obudził mnie dzwonek telefonu. Zaspana odebrałam i od razu do pionu postawił mnie krzyk koleżanki:
- Już dziesięć minut stoję pod drzwiami! Dzwonie, pukam i nic. Przyjechałam zobaczyć jak się urządziłaś.
- A która jest godzina?- wyjąkałam, bo oczy nadal mi się zamykały.
- Ty się o godzinę lepiej nie pytaj. Otwórz te cholerne drzwi. - baaardzo ciężko było pożegnać się z cieplutką kołderką, ale cóż siła wyższa. – Witaj śpiąca królewno – powitalny uścisk zabrał mi całe powietrze, ale jaką radość sprawiła mi ta niezapowiedziana wizyta Kate.
- Jak się cieszę, że przyjechałaś – powiedziałam patrząc jej w oczy. Ku mojemu zdziwieniu twarz dziewczyny wykrzywił brzydki grymas, do tego dołożyła jeszcze machanie rękami, jakby odganiała się od natrętnej muchy. Nie mogłam zrozumieć, o co jej chodzi. Zauważyła moją zdziwioną minę i wypaliła:
- Z paszczy ci jedzie. – jak zawsze bardzo bezpośrednia. - Weź idź się umyj a ja przewietrzę pokój. Chciałam udać obrażoną, ale kochałam tą wariatkę nad życie. Dlatego śmiejąc się poszłam do łazienki. Ten dzień zapowiadał się naprawdę cudownie.

Rozdział powstał przy pomocy Tiny- dziękuję ci :D

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 7

Nie mogłam w to uwierzyć. Nie byłam gotowa na taki cios ze strony Nick’a. Wiedziałam, że nie pokocha mnie od momentu, w którym poszliśmy do łóżka, dlatego też cieszyłam się, że chciał abyśmy się lepiej poznali i nie sugerował dwuznacznych sytuacji, tylko zaproponował tańce. Myślałam, że choć trochę mu zależy, a on wykorzystał moment, w którym mnie nie było i zaczął się obściskiwać z pierwszą lepszą. 

Chciałem iść do barmana po wodę, bo te szaleństwa na parkiecie trochę mnie zmęczyły. Nie zdążyłem zrobić kroku, a zawisła na mnie jakaś lalunia. Była kompletnie zalana i na pewno nie utrzymałaby się sama na nogach, więc postanowiłem, że odprowadzę ją do stołu. Niestety sytuacja przybrała trochę inny od zamierzonego obrót.
-Kochanie…-tyle zdołała wybełkotać i zaczęła mnie całować. Wiem, że powinienem jakoś zareagować, ale gdybym ją odepchnął, to jestem pewny, że zostałaby stratowana przez tańczących, bo na nogach nie dałaby rady się utrzymać. Udało mi się ją lekko odsunąć w momencie, w którym poczułem spojrzenie. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, jak Adrienne przedziera się przez tłum i kieruje się do wyjścia.
-Adrienne, poczekaj!-krzyknąłem kilka razy, ale dziewczyna nie zwracała uwagi na moje nawoływania. Ostatecznie wyrwałem się z uścisku brunetki i nie zważając na to, co dalej się z nią stanie pobiegłem do wyjścia.

Usłyszałam jak Nick mnie woła. Nie chciałam z nim gadać, więc zaczęłam marsz po żwirowej ścieżce, która miała być uważana za pobocze. Miałam pecha, ponieważ z naprzeciwka jechał duży samochód i oświetlił całą moją sylwetkę. Wiedziałam, że Nick mnie zauważy, więc zaczęłam biec. Nieudolnie mi to wychodziło, ponieważ płacząc nie widziałam większych kamieni i kilka razy omal nie upadłam.

Zobaczyłem jak biegnie poboczem. Zawołałem jeszcze kilka razy, aż w końcu dotarło do mnie, że ona ucieka przede mną. Nogi same poniosły mnie na ścieżkę, którą biegła Adrienne. Dogonienie jej nie było trudnym zadaniem. Zatrzymałem ją i zobaczyłem, że płacze. Znowu przeze mnie i to w tak krótkim czasie.  Chciałem ją przytulić i wytłumaczyć tą dziwną sytuację, ale Adi strasznie się szarpała. Nie chciałem żeby wpadła pod samochód. Jak na złość zaczęły jeździć z większą częstotliwością.

-Zostaw mnie w spokoju…-mój głos przybrał dziwnie histeryczny ton. Nick trzymał mnie mocno, jego dotyk  parzył. Czułam się bardzo skrzywdzona. Dla mnie każdy miły gest ze strony Nick’a był bardzo ważny. Może dlatego, że podkochiwałam się w nim od dawna, a on zwrócił w końcu na mnie uwagę. Zawsze myślałam, że nie byłabym dla niego zbyt dobra, dlatego ukrywałam swoje uczucia pod maską obojętności. I teraz to uczucie powraca. Jednak najbardziej boli wiedza, że jestem naiwna i dałam się podejść zapatrzonemu w siebie facetowi.
-… znaczyło. Rozumiesz?-pogrążona w swoich rozmyślaniach nawet nie słyszałam, że Nick coś do mnie mówi. Wiedziałam, że nie wygram tej przepychanki i dałam za wygraną. Poczułam jak ręce chłopaka ciasno krzyżują się na moich plecach. Przynajmniej miał tyle taktu, że mnie nie pocałował po tym jak to robił z tamtą… 

Wytłumaczyłem całe zajście. Myślę, że Adrienne nie będzie się długo gniewać. Wiem, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale ja naprawdę nie spodziewałem się, że ta laska z klubu mnie pocałuje. Nie wiedziałem też, że moja dziewczyna, bo tak nazywałem Adi, na razie w myślach, gdyż  nie chcę jej przestraszyć szybkością rozwoju naszej znajomości(śmieszne, bo i tak zaczęliśmy od końca), zobaczy to całe nieporozumienie. Teraz czuję się jak ostatni dupek. Może nim jestem…
-Odwieź mnie do domu- usłyszałem zimne polecenie z ust Adrienne.
-Ale wyjaśniłem ci…- nie mogłem dokończyć, ponieważ dziewczyna ja w transie powtarzała ciągle to samo zdanie. Więc jednak będzie się długo gniewać, pomyślałem i było mi szkoda, że nie zostaliśmy w domu na jakimś filmie. Zachciało mi się clubów, to teraz mam. Nie chciałem się narażać bardziej i tylko dlatego skierowałem nasze kroki w stronę powrotną na parking.

Ta cisza w samochodzie była nie do zniesienia. Ale czego się mogłam spodziewać, jeżeli szanowny pan już mi wyjaśnił. Co z tego, że nic nie usłyszałam, bo byłam zajęta swoimi myślami?! Wszystko się we mnie kotłowało. Nie mogłam uwierzyć, że Nick już nic nie powie.

Atmosfera, która wypełniała samochód była tak gęsta, że można było ją kroić. Ja nie chciałem już nic mówić, żeby nie zaogniać sytuacji. Delikatnie musnąłem policzek Adi, a ona aż syknęła ze złości. Miała charakterek. To mogłem jej przyznać.

Wreszcie ta męcząca podróż dobiegła końca. Nick zatrzymał się pod moim domem. Wysiadłam i z impetem zatrzasnęłam drzwi auta. Gdy byłam przy drzwiach zobaczyłam jak chłopak kieruje się do swojego domu. Znowu chciało mi się płakać, ale postanowiłam, że nie dam Nick’owi tej satysfakcji.

                                                                          ***
Gdy weszłam do domu zobaczyłam, że jest już po 23.00. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że tyle czasu upłynęło od mojego wyjścia z domu. Cicho skierowałam się do pokoju Mike’a i zobaczyłam jak spokojnie śpi. Pamiętam, że kiedyś obiecałam opowiedzieć jego historię. Może to jest odpowiedni moment, bo i tak po tym co zafundował mi Nick nie dam rady zasnąć. Zacznę od tego, że nie jesteśmy biologicznym rodzeństwem. Mike jest adoptowany, pewnie po tym co mam do powiedzenia, nikogo to nie zdziwi. Otóż biologiczni rodzice mojego Mike’a nie dbali o niego. Nigdy go nie przytulali, nigdy nie usłyszał ciepłych słów. Do trzeciego roku życia nie wiedział co to jest miłość. On znał inne rzeczy. Bicie było na porządku dziennym. Popychanie też stanowiło jeden z elementów codzienności. Nie można zapomnieć też o tym, że Mike często chodził głodny, bo biologiczni rodzice tak go zastraszyli, że bał się wydać najmniejszy dźwięk. Za to zawsze czekała go kara: noc w szafie. Najbardziej niebezpieczny był ojciec, który pewnego dnia nie wytrzymał i rzucił nim o ścianę. Wtedy w sąsiadce, która mieszkała najbliżej odezwało się sumienie. Słysząc strasznie głośny płacz dziecka i podniesiony głos mężczyzny, zadzwoniła na policję. Mike trafił do szpitala z licznymi obrażeniami, rodzice zostali ukarani i zrzekli się praw do opieki. Moi rodzice długo starali się o dziecko ale nic im z tego nie wychodziło, dlatego zdecydowali się na adopcję. Od początku wiedzieli, że Mike to dziecko, z tzw. przeszłością, ale oni zawsze mieli nieograniczone pokłady miłości. Gdy zagoiły się rany na ciele i mogli wziąć go do domu, taka przyspieszona procedura, która miała ma celu ograniczenie traumy, zaczęli zajmować się jego psychiką. Zgłaszali się po pomoc do różnych specjalistów i poświęcali mu dużo czasu w domu. Na rezultaty trzeba było jednak poczekać. Ale opłaciło się, Mike, dlatego że był bardzo mały wyparł ze świadomości dawne wspomnienia. Stał się żywym i śmiałym dzieckiem. Później pojawiłam się ja. Całkiem niespodziewanie. Mama często mówi, że stałam się oczkiem w głowie Mike’a i po moim urodzeniu nie chciał chodzić do przedszkola, bo to by oznaczało, że musi odejść od mojego łóżeczka. Do dzisiaj świetnie się rozumiemy. Zarówno ja, jak i Mike znamy jego trudne dzieciństwo z opowiadań. Jednak zawsze, gdy to słyszę mam łzy w oczach, bo jak można zgotować takie piekło małemu dziecku?

***
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dobiegający z mojego pokoju. Poszłam tam i usłyszałam, że coś puka w parapet. Otworzyłam okno.
-Możemy porozmawiać?- usłyszałam szept Nicka.- Nie mogę zasnąć, bo wciąż myślę o tej idiotycznej sytuacji z clubu. Możemy porozmawiać i wszystko wyjaśnić? Proszę.
Na początku nie chciałam z nim gadać ani go widzieć, ale może warto go wysłuchać? 


środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 6

Bardzo szybko nadeszła godzina 18:00. Nie wiem dlaczego, ale szczerze mówiąc trochę się już denerwowałam. Z jednej strony cieszyłam się, że znowu zobaczę Nick'a, a z drugiej czułam się przegrana. Przegrana ze swoimi uczuciami, pożądaniem, nad którym nie zapanowałam. Jednak, jeśli mogłabym cofnąć czas do wczorajszego dnia, na pewno nie zawahałabym się przed niczym.
Nagle przed sobą ujrzałam niebieskooką dziewczynę w blond włosach. Miała na sobie zwiewną sukienkę w jasnym kolorze. Delikatny makijaż, krwistoczerwona szminka na wargach. Niespodziewanie ta dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Efekt był zniewalający, tak pomyślałam. Całość postaci okalała pozłacana rama lustra.
Kiedy byłam już na miejscu, spotkało mnie miłe zaskoczenie. Nick stał oparty o czarną karoserię swego sportowego auta. Mimowolnie podbiegłam do niego i znalazłam się w jego ramionach, uśmiechając się przy tym.
- Adrienne.. Witaj, moja piękna - wymruczał mi do ucha i pocałował delikatnie w policzek. Cóż, dobrze, że pamiętał chociaż moje imię. - Dzisiaj zabieram Cię do clubu. Wiem, że lubisz tańczyć, więc chętnie przekonam się czy i w tym jesteś tak dobra - powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Cholera, miałam ochotę go spoliczkować! Zanim jednak się zamachnęłam, Nick już otwierał mi drzwi od samochodu. Weszłam do niego i usiadłam, mając nieco pochmurną minę. Już po chwili Nick siedział po stronie kierowcy i odpalał silnik. Zerknął na mnie. Nie zerkał, przeszywał mnie swym stalowym spojrzeniem.
- Hej, pobawimy się trochę. To nie czas na smutek - mrugnął do mnie powieką i wjeżdżał już na asfaltową nawierzchnię. Zauważyłam, jak seksownie zmienił bieg. Uśmiechnęłam się nieznacznie do niego.
- No tak, ty nawet nie znasz tego pojęcia - rzuciłam sceptycznie.
- Przy tobie nigdy nie jestem nieszczęśliwy.. - powiedział przewrotnie. -  Mówiłem ci już, że ślicznotka z ciebie? - zaśmiał się krótko, a jego dłoń zamiast na skrzynię biegów, powędrowała na moje udo. Położyłam rękę na jego dłoni o smukłych, długich palcach pianisty.
Nagle zatrzymaliśmy się przed pokaźnym budynkiem. Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Kiedy znaleźliśmy się w środku, od razu uderzyła mnie głośna muzyka, zapach alkoholu, papierosów i jeszcze... czegoś nieokreślonego. Chociaż była wczesna pora, w clubie było dużo ludzi. Nick poprosił mnie do tańca, od razu ruszyliśmy na parkiet. Zarzuciłam ręce na jego szyi, a on położył swoje na moich biodrach. Rytm muzyki był dość wolny, więc kołysaliśmy się niespiesznie. Nick chwycił mnie za dłoń i uniósł ją, abym się okręciła. Zrobiłam mały obrót, na końcu ponownie wpadając w jego objęcia. Był dobrym tancerzem, trzymał rytm.
- Nieźle tańczysz - powiedziałam, kiedy oparłam głowę o jego ramię. On uśmiechnął się tylko. Domyślałam się, że potwierdzał w ciszy swoje poprzednie przypuszczenia... Wirowaliśmy przez całą piosenkę, by po chwili zacząć tańczyć w rytm szybszego utworu. Cały parkiet był nasz! Uwielbiałam tańczyć, wreszcie mogłam wytańczyć się za wszystkie czasy. Bawiliśmy się świetnie.
- Nick, ja zaraz wrócę, zamów mi drinka - oznajmiłam po chwili i zniknęłam w drzwiach toalety. Kiedy wróciłam, zaczęłam szukać wzrokiem mojego towarzysza. Jednak to, co ujrzałam przerosło moje wszelkie przypuszczenia...
Nick trzymał wpół pewną brunetkę i namiętnie ją całował, jakby zapomniał o całym świecie. Przez chwilę zapomniałam, jak się oddycha i obraz całującego bez opamiętania faceta powoli się rozmazywał.
Natychmiast wybiegłam z budynku, nie słuchając i nie przyjmując do świadomości głośnych nawoływań Nicka. Uderzyło mnie rześkie powietrze.

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 5

                 To było jedne z piękniejszych doświadczeń jakie przeżyłam w moim życiu. Spoglądałam na Nick’a jak odpływa do krainy Morfeusza i w myślach przepraszałam za to, że jak się obudzi rano, to mnie już nie będzie. Pomału wyszłam z łóżka, ubrałam się i skierowałam się ku wyjściu. Kilka minut potem znalazłam się już w domu, gdyż Nick mieszkał dom obok.
                Gdy wchodziłam do mojego miejsca zamieszkania, w żadnym z pokoi nie paliło się światło. No pięknie, nawet braciszek nie przejął się tym, że do domu nie wróciłam, no cóż... Skierowałam się prosto do mojego pokoju, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki zmyć z siebie dzisiejszy dzień. Piętnaście minut później już leżałam w moim łóżku i oddalałam się w krainę snów.

***
                - Siostra, śniadanie!!!- usłyszałam głos dochodzący z daleka.
Odwróciłam się na plecy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 9:00. Przyrzekam na wszystko, że kiedyś zabije mojego braciszka. Powoli zwlekłam się z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni.
                - Opowiadaj jak było - zaczął Mike.
                - Chyba upadłeś na głowę. Czy ja ci się pytam co robisz w łóżku z laskami? - Od rana zachciało mu się  żartować.
                - Oj… Adiii no już, to miał być tylko żart, nie gniewaj się.
                - Oki. To gdzie to śniadanie? Jak mnie tak wcześnie wyrzuciłeś z łóżka, to teraz musisz mi je podać.
                - Już, już daje. Proszę - i z uśmiechem na twarzy dostałam talerz z bekonem.
- Bekon, naprawdę?
- Tak, a coś ci się nie podoba?- zostałam spiorunowana groźnym wzrokiem.
No nic, ważne, że się starał i miał chęci zrobić jedzenie. Gdy już zjedliśmy i pozmywałam po śniadaniu, poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w okolicę. Gdy tak się przyglądałam, zaczęło padać i grzmieć, więc otworzyłam okna na oścież i zaczęłam wietrzyć mój pokój. Niespodziewanie wleciał mały papierowy samolocik przez okno. Podniosłam go i zauważyłam pewien napis.
Dziękuję za dzisiejszą noc, było cudownie.
Spotkajmy się tam, gdzie pierwszy raz się widzieliśmy wczoraj.
Czekam o godzinie 18:00
                                                                              N.


czwartek, 10 kwietnia 2014

Liebster Award

Zostałyśmy nominowane do Liebster Award :)
Bardzo dziękujemy Breen'ie :)
Przypominam regulamin:
,, Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,, dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."

O to pytania, które otrzymałyśmy:
1. Książka czy film?
2. Wytrzymasz dzień bez telefonu?
3. Ulubiona zabawa z dzieciństwa?
4. Ile osób jest w twojej klasie?
5. O której kładziesz się spać?
6. Pasja?
7. Masz drugie imię?
8. Wierzysz w duchy?
9. Ulubiony kolor?
10. Sposób na wenę?
11. Ulubiona potrawa?

Odpowiedzi na pytania:

Tina Immortal:
1. Książka
2. Nie
3. Zabawa w gonianego.
4. 26 osób
5. P 23:00
6. Robienie zdjęć
7. Tak
8. Tak
9. Żółty
10. Słuchanie muzyki, spacer ze znajomymi i czytanie książek.
11. Coś wegetariańskiego

Rita:
1. Książka
2. Nie
3. Zabawa w chowanego
4. 26 osób
5. około 22:00
6. Pisanie
7. Tak
8. Nie
9. Żółty
10. Słuchanie muzyki
11. Pizza

Minniso:
1. Książka
2. Nie
3. Robienie fikołków na trzepaku.
4. 26 osób
5. tak około 23:00
6. Kultura azjatycka i śpiew
7. Nie
8. Nie
9. Ogólnie pastelowe kolory
10. Słuchanie muzyki, oglądanie filmów, czytanie książek i niektóre zdarzenia z życia.
11. Sałatki


Nasze nominacje:
Przepraszamy, że nie ma 11, ale nie mamy zbyt dużo czasu aby czytać blogi :/

Pytania od nas:
1. Ulubiona książka?
2. Ulubiony film?
3. Co robisz po przyjściu ze szkoły?
4. Najgorszy dzień w życiu?
5. Jaką sławną osobę chciałabyś spotkać?
6. Do jakiego momentu w życiu byś się cofnęła, gdyby była taka możliwość?
7. Matematyka czy fizyka?
8. Czy masz zwierzę i jakie?
9. Czy podoba ci się facet w rurkach?
10. Czy uważasz się za osobę tolerancyjną?
11. Ulubiony artysta i tytuł jego jednej piosenki.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 4 [+18]

Powoli odsunęłam się od Nick’a  i skierowałam się w stronę drzwi. – Więc uciekasz?- spytał podnosząc brew. – Nie, zwyczajnie chcę iść do domu -odpowiedziałam lekko poirytowana, ponieważ moje ciało zaczęło reagować na obecność chłopaka. Nic nie odpowiedział, więc uznałam naszą rozmowę za zakończoną  i z wrodzonej przekory, odchodząc nawet się nie obejrzałam. Szłam przed siebie jak w transie, czułam palące spojrzenie na plecach, dlatego poczułam ulgę gdy zamknęłam za sobą drzwi frontowe.
-Już jesteś? - usłyszałam zdziwiony głos Mike’a. - Myślałem, że obejście okolicy zajmie ci więcej czasu - puścił do mnie oczko.
-Co to miało znaczyć? - spytałam.
-Nic - udawał niewiniątko, ale coś mi nie pasowało.
-Ty wiedziałeś, że Nick tu jest?-  spytałam, choć odpowiedź była jednoznaczna, wyczytałam ją z oczu Mike’a. Mój brat nie umie kłamać. - Ale dlaczego robiłeś z tego tajemnicę?!- byłam zdenerwowana, bo czułam, że wszyscy coś przede mną ukrywają.
-Nie przesadzaj siostra…- nie słuchałam go dalej. Wybiegłam z domu i poczułam łzy pod powiekami. Biegłam przed siebie i płakałam, nie mogłam już dłużej udawać, że ta cała sytuacja nie jest dla mnie problemem. Nie wiem ile czasu tak biegłam, nie znałam też kierunku, w którym się udałam. Jestem impulsywna, a to nie zawsze wychodzi mi na dobre, bo jak teraz wrócę do domu? Z żalu nad swoim losem usiadłam na ziemi i zaczęłam ryczeć głośniej i żałośniej niż poprzednio. Byłam tak zajęta użalaniem się nad sobą, że nie usłyszałam jak ktoś podchodzi do mnie od tyłu. Gdy się zorientowałam było już za późno. Napastnik zasłonił mi usta dłonią i bez problemu uniósł mnie nad ziemią. Chciałam jakoś zareagować ale jedyne co mogłam zrobić to machanie nogami. Było to bezowocne, bo i tak ani razu nie trafiłam. Poddałam się i czekałam na ruch z jego strony. Napastnik ruszył przed siebie, jego kroki były pewne. Zamknęłam oczy, nie chciałam wiedzieć dokąd mnie zabierze i nie chciałam wiedzieć co ze mną zrobi. Nasz „spacer” nie trwał długo. Poczułam jak jego prawa ręka ześlizguje się z moich ust i zaczęłam krzyczeć. Mężczyzna tymczasem otworzył drzwi domu, przed którym się zatrzymaliśmy i nie zważając na moje protesty, wprowadził mnie do środka. Zapalił światło i zwolnił uścisk. Mogłam się swobodnie odwrócić i skwapliwie skorzystałam z okazji.
-Nick!- wrzasnęłam - Ty świnio! Jak mogłeś!?- chciałam wyjść, ale zagrodził mi drzwi.- Wypuść mnie stąd, bo nie ręczę za siebie - podeszłam do niego i zaczęłam okładać pięściami. Wiem, że to musiało wyglądać żałośnie, jednak Nick nie odsunął się.
-Spokojnie, Adrienne. Nic ci nie grozi - powiedział to łagodnie, tak jakby rozmawiał z dzieckiem.
-Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mój brat wiedział, że cię tu spotkam? O co chodzi? Po co te tajemnice?- zasypałam Nick’a gradem pytań.

-Zacznę od końca. Nie ma tajemnic, tylko niespodzianka w postaci mojej osoby, twój brat wiedział, że się spotkamy, bo go o to poprosiłem, gdy zobaczyłem jego notkę na portalu, że się przeprowadzacie. Napisałem do niego, że chcę cię zobaczyć po przyjeździe, że znamy się z liceum i takie tam. Mike napisał mi, gdzie jest wasz dom i że wyszłaś. Jako, że nie znasz jeszcze Nabi obstawiłem, że nie odejdziesz daleko. I tak cię znalazłem. A co do pierwszego pytania… Ty zawsze mi się podobałaś. Ja wiem, że to brzmi jak banał. Pragnę cię.- usłyszałam wreszcie te słowa, ale czy teraz był odpowiedni moment na takie wyznania? Chciałam dać Nick’owi nauczkę. Byłam blisko spełnienia swojego zamiaru, ale nagle poczułam jego ciepłe wargi na moich. Później wszystko potoczyło się szybko. Lekko ochłonęłam w chwili, w której zdałam sobie sprawę, że nigdy nie stałam nago przed mężczyzną. To lekko mnie spięło, a Nick widząc to powiedział: ”Daję ci uroczyste słowo honoru, że nie masz niczego, czego bym już nie widział.” Ogarnęło mnie niepohamowane pożądanie, nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu. Wszystko, czego  dotąd doznałam przestało mieć znaczenie- erotyczne sny, seksualne fantazje…  Nick dotknął koniuszkiem języka moje policzki, wargi i bez ostrzeżenia wdarł się do ust. Przez moje ciało przeszła błyskawica, a niesamowite doznania przeszyły piersi niczym nóż.”Będziemy tak blisko jak tylko dwoje ludzi może ze sobą być, Adrienne” usłyszałam zachrypnięty głos Nick’a.”Będziemy razem walczyć o rozkosz i staniemy się jednym ciałem” kontynuował. Nigdy nie myślałam, że można tak bardzo pragnąć mężczyzny. Nick dotknął moją brodawkę, która stwardniała jeszcze bardziej, o ile w ogóle było to możliwe. Później wziął ją do ust, a ja wczepiłam  dłonie w jego włosy. Poczułam jak ręka chłopaka przesuwa się z pleców niżej na pośladki. Jednak to na co czekałam przyszło później. Wślizg twardego palca, który sprawił, że oboje poczuliśmy moją błonę dziewiczą. Nagle kolana odmówiły mi posłuszeństwa, szukałam czegoś, o co mogłabym się chwycić, ale i tak nie opuszczało mnie uczucie, że spadam. Nick pochylił się nade mną, jego usta były gorące i pachniały żądzą. Wszędobylskie ręce doprowadzały mnie do rozkoszy, oczy zaszły mi mgłą. „Odpręż się” usłyszałam i poczułam siny napór pomiędzy nogami. Krzyczałam i chciałam odepchnąć Nick’a od siebie, aby uniknąć bólu. Mój głos był stłumiony, ponieważ chłopak ciągle mnie całował. Poczułam łzy pod powiekami i szepnęłam, żeby przestał, bo to boli. W odpowiedzi usłyszałam: ”Popatrz na mnie i czuj to, co robię”. Jego ruchy były wolne i z upływem czasu przestały być bolesne. Nagle bez ostrzeżenia zaczęłam eksplodować z nieprzytomnej rozkoszy, która rozdzierała mnie od środka.



piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 3

Przez chwilę nie wierzyłam własnym oczom... Zza drzew wyłoniła się znajomo wyglądająca męska sylwetka. Dość wysoka, dobrze zbudowana postać. Posiadał on ciemne włosy, idealnej długości, aby je swobodnie zmierzwić dłonią i stalowoszare oczy. To wszystko komponowało się ze sobą tworząc w ten sposób przystojnego przedstawiciela płci męskiej. A w dodatku ten szeroki uśmiech skierowany właśnie do mnie.. Kąciki moich ust machinalnie powędrowały w górę.
- Dobry wieczór, Adrienne - przywitał mnie swym niskim, nieco zachrypniętym głosem, kiedy był już całkiem blisko mnie. Cholera, przez moje ciało przebiegł dreszcz! Mężczyzna posiadał przyjemną barwę głosu, taką, której pozazdrościłby mu niejeden speaker radiowy. Zwracał się do mnie pełnie brzmiącym imieniem, które najbardziej mu się podobało.
- Witaj, Nick - odpowiedziałam swobodnie, śledząc go wzrokiem. Musiałam szczerze stwierdzić, że miał lekki i sprężysty chód. Usiadł sobie na drugiej huśtawce, wprawiając się w ruch nieznacznie.
- Co Ty tu porabiasz? - zapytał, patrząc na mnie i nadal uśmiechając się. Jego oczy w tym świetle wydawały się być niemalże czarne. To jednocześnie mnie przerażało i fascynowało.
- Mogłabym zapytać o to i Ciebie. Zostaliśmy sąsiadami - odrzekłam z nutką radości w tonie głosu, chociaż starałam się nabrać obojętną minę.
- To świetnie! Teraz będziesz jeszcze bliżej mnie - rzucił jakby z domieszką głosu zawodowego podrywacza, mrugając przy tym jednym okiem do mnie. Zaśmiałam się melodyjnie pod nosem. Dobrze wiedziałam, że on ma okropny charakter. Mimo całej dżentelmeńskiej otoczki, w środku był pewnym siebie egoistą, a jego podstawową cechą było to, że wytrwale dążył do celu. Znałam go od czasów liceum, gdzie się poznaliśmy. Przez ten czas nie zaprzyjaźniliśmy się bliżej. Pewnie dlatego, że miał bardzo zazdrosną dziewczynę. Czy teraz są jeszcze razem, nie byłam pewna.
- Nigdy dla Ciebie nie jest za blisko - aby spotęgować znaczenie moich słów uśmiechnęłam się ironicznie, unosząc przy okazji jedną brew.
- Uważaj, bo Cię pogryzę. Bywam złośliwy, tak jak Ty - odpowiedział, mrużąc przy tym swoje powieki, chcąc mnie zgromić wzrokiem, jednak cały efekt psuł jego łobuzerski uśmieszek. - Mamy tyle wspólnego, czy to przeznaczenie?
- Wydaje mi się, że raczej przykre zrządzenie losu - wysunęłam dolną wargę do przodu tworząc w ten sposób zabawny wyraz twarzy. - No, na mnie już czas - wstałam z huśtawki.
- Pozwól, że Cię odprowadzę.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam z dość zadziornym uśmieszkiem. Z resztą pewnie nie było go widać. Nad nami świecił tylko księżyc i gwiazdy.
Ruszyliśmy przed siebie w bladym blasku srebrnej tarczy.
- Mieszkasz sama? - Nick zapytał nagle z zaciekawieniem.
- Nie, dzisiaj przeprowadziłam się tutaj z bratem - spoglądałam na niego. - Możesz czuć się zaproszony na naszą parapetówkę.
- Chętnie wpadnę - uśmiechnął się do mnie. Zrobiło mi się chłodno, więc objęłam się rękoma. Nick zauważył to. Bez słów ściągnął z siebie kurtkę i zarzucił na moje ramiona. Baardzo duży plus! Do mojego nosa dotarł jego przyjemny zapach. Używał dobrych perfum.
- Dam Ci znać, kiedy będziemy ją organizować - dodałam. Nagle zatrzymaliśmy się przed moim domem. Odwróciłam się, by na niego spojrzeć.
- Dziękuję za ten spacer.. - posłałam Nick'owi łagodny uśmiech. Ten zrobił krok w moja stronę i zwilżył koniuszkiem języka swoje wargi.
- Daj Ci buziaka na dobranoc - poprosił z szelmowskim uśmieszkiem i pokazał palcem na swój policzek. Wspięłam się na palce i skierowałam swoje usta na wskazane mi miejsce, kiedy nagle Nick odwrócił raptownie swoją głowę w moją stronę, przechylając ją na bok, a nasze usta się spotkały. Poczułam jego miękkie, ciepłe wargi na swoich. Doskonale całował, był w tym mistrzem! Nasze usta ocierały się o siebie delikatnie. Nick rozchylił moje wargi językiem i zaczął nim drażnić moje podniebienie. Wplotłam palce w jego włosy i poczułam jego dłoń na moim policzku. Uśmiechał się całując mnie, co nie uszło mojej uwadze. Pragnęłam go więcej, lecz niestety poczułam, jak powoli się odsuwa. Oparł o mnie swoje czoło i przez chwilę milczał, wpatrując się w moje niebieskie tęczówki.

Czy ten koniec dnia nie mógłby być bardziej przyjemny?