Nie mogłam w to uwierzyć. Nie byłam gotowa na taki cios
ze strony Nick’a. Wiedziałam, że nie pokocha mnie od momentu, w którym poszliśmy
do łóżka, dlatego też cieszyłam się, że chciał abyśmy się lepiej poznali i nie
sugerował dwuznacznych sytuacji, tylko zaproponował tańce. Myślałam, że choć
trochę mu zależy, a on wykorzystał moment, w którym mnie nie było i zaczął się
obściskiwać z pierwszą lepszą.
Chciałem iść do
barmana po wodę, bo te szaleństwa na parkiecie trochę mnie zmęczyły. Nie
zdążyłem zrobić kroku, a zawisła na mnie jakaś lalunia. Była kompletnie zalana
i na pewno nie utrzymałaby się sama na nogach, więc postanowiłem, że odprowadzę
ją do stołu. Niestety sytuacja przybrała trochę inny od zamierzonego obrót.
-Kochanie…-tyle
zdołała wybełkotać i zaczęła mnie całować. Wiem, że powinienem jakoś
zareagować, ale gdybym ją odepchnął, to jestem pewny, że zostałaby stratowana
przez tańczących, bo na nogach nie dałaby rady się utrzymać. Udało mi się ją
lekko odsunąć w momencie, w którym poczułem spojrzenie. Odwróciłem głowę i
zobaczyłem, jak Adrienne przedziera się przez tłum i kieruje się do wyjścia.
-Adrienne,
poczekaj!-krzyknąłem kilka razy, ale dziewczyna nie zwracała uwagi na moje
nawoływania. Ostatecznie wyrwałem się z uścisku brunetki i nie zważając na to,
co dalej się z nią stanie pobiegłem do wyjścia.
Usłyszałam jak Nick mnie woła. Nie chciałam z nim gadać,
więc zaczęłam marsz po żwirowej ścieżce, która miała być uważana za pobocze.
Miałam pecha, ponieważ z naprzeciwka jechał duży samochód i oświetlił całą moją
sylwetkę. Wiedziałam, że Nick mnie zauważy, więc zaczęłam biec. Nieudolnie mi
to wychodziło, ponieważ płacząc nie widziałam większych kamieni i kilka razy
omal nie upadłam.
Zobaczyłem jak
biegnie poboczem. Zawołałem jeszcze kilka razy, aż w końcu dotarło do mnie, że
ona ucieka przede mną. Nogi same poniosły mnie na ścieżkę, którą biegła
Adrienne. Dogonienie jej nie było trudnym zadaniem. Zatrzymałem ją i
zobaczyłem, że płacze. Znowu przeze mnie i to w tak krótkim czasie. Chciałem ją przytulić i wytłumaczyć tą dziwną
sytuację, ale Adi strasznie się szarpała. Nie chciałem żeby wpadła pod
samochód. Jak na złość zaczęły jeździć z większą częstotliwością.
-Zostaw mnie w spokoju…-mój głos przybrał dziwnie
histeryczny ton. Nick trzymał mnie mocno, jego dotyk parzył. Czułam się bardzo skrzywdzona. Dla
mnie każdy miły gest ze strony Nick’a był bardzo ważny. Może dlatego, że
podkochiwałam się w nim od dawna, a on zwrócił w końcu na mnie uwagę. Zawsze
myślałam, że nie byłabym dla niego zbyt dobra, dlatego ukrywałam swoje uczucia
pod maską obojętności. I teraz to uczucie powraca. Jednak najbardziej boli
wiedza, że jestem naiwna i dałam się podejść zapatrzonemu w siebie facetowi.
-… znaczyło. Rozumiesz?-pogrążona w swoich rozmyślaniach
nawet nie słyszałam, że Nick coś do mnie mówi. Wiedziałam, że nie wygram tej
przepychanki i dałam za wygraną. Poczułam jak ręce chłopaka ciasno krzyżują się
na moich plecach. Przynajmniej miał tyle taktu, że mnie nie pocałował po tym
jak to robił z tamtą…
Wytłumaczyłem całe
zajście. Myślę, że Adrienne nie będzie się długo gniewać. Wiem, że taka
sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale ja naprawdę nie spodziewałem się, że ta
laska z klubu mnie pocałuje. Nie wiedziałem też, że moja dziewczyna, bo tak
nazywałem Adi, na razie w myślach, gdyż
nie chcę jej przestraszyć szybkością rozwoju naszej znajomości(śmieszne,
bo i tak zaczęliśmy od końca), zobaczy to całe nieporozumienie. Teraz czuję się
jak ostatni dupek. Może nim jestem…
-Odwieź mnie do domu-
usłyszałem zimne polecenie z ust Adrienne.
-Ale wyjaśniłem ci…-
nie mogłem dokończyć, ponieważ dziewczyna ja w transie powtarzała ciągle to samo
zdanie. Więc jednak będzie się długo gniewać, pomyślałem i było mi szkoda, że
nie zostaliśmy w domu na jakimś filmie. Zachciało mi się clubów, to teraz mam.
Nie chciałem się narażać bardziej i tylko dlatego skierowałem nasze kroki w
stronę powrotną na parking.
Ta cisza w samochodzie była nie do zniesienia. Ale czego się
mogłam spodziewać, jeżeli szanowny pan już mi wyjaśnił. Co z tego, że nic nie
usłyszałam, bo byłam zajęta swoimi myślami?! Wszystko się we mnie kotłowało.
Nie mogłam uwierzyć, że Nick już nic nie powie.
Atmosfera, która
wypełniała samochód była tak gęsta, że można było ją kroić. Ja nie chciałem już
nic mówić, żeby nie zaogniać sytuacji. Delikatnie musnąłem policzek Adi, a ona
aż syknęła ze złości. Miała charakterek. To mogłem jej przyznać.
Wreszcie ta męcząca podróż dobiegła końca. Nick zatrzymał
się pod moim domem. Wysiadłam i z impetem zatrzasnęłam drzwi auta. Gdy byłam
przy drzwiach zobaczyłam jak chłopak kieruje się do swojego domu. Znowu chciało
mi się płakać, ale postanowiłam, że nie dam Nick’owi tej satysfakcji.
***
Gdy weszłam do domu zobaczyłam, że jest już po 23.00. Nawet
nie zdałam sobie sprawy, że tyle czasu upłynęło od mojego wyjścia z domu. Cicho
skierowałam się do pokoju Mike’a i zobaczyłam jak spokojnie śpi. Pamiętam, że
kiedyś obiecałam opowiedzieć jego historię. Może to jest odpowiedni moment, bo
i tak po tym co zafundował mi Nick nie dam rady zasnąć. Zacznę od tego, że nie
jesteśmy biologicznym rodzeństwem. Mike jest adoptowany, pewnie po tym co mam
do powiedzenia, nikogo to nie zdziwi. Otóż biologiczni rodzice mojego Mike’a
nie dbali o niego. Nigdy go nie przytulali, nigdy nie usłyszał ciepłych słów.
Do trzeciego roku życia nie wiedział co to jest miłość. On znał inne rzeczy.
Bicie było na porządku dziennym. Popychanie też stanowiło jeden z elementów
codzienności. Nie można zapomnieć też o tym, że Mike często chodził głodny, bo
biologiczni rodzice tak go zastraszyli, że bał się wydać najmniejszy dźwięk. Za
to zawsze czekała go kara: noc w szafie. Najbardziej niebezpieczny był ojciec,
który pewnego dnia nie wytrzymał i rzucił nim o ścianę. Wtedy w sąsiadce, która
mieszkała najbliżej odezwało się sumienie. Słysząc strasznie głośny płacz
dziecka i podniesiony głos mężczyzny, zadzwoniła na policję. Mike trafił do
szpitala z licznymi obrażeniami, rodzice zostali ukarani i zrzekli się praw do
opieki. Moi rodzice długo starali się o dziecko ale nic im z tego nie
wychodziło, dlatego zdecydowali się na adopcję. Od początku wiedzieli, że Mike
to dziecko, z tzw. przeszłością, ale oni zawsze mieli nieograniczone pokłady
miłości. Gdy zagoiły się rany na ciele i mogli wziąć go do domu, taka
przyspieszona procedura, która miała ma celu ograniczenie traumy, zaczęli
zajmować się jego psychiką. Zgłaszali się po pomoc do różnych specjalistów i
poświęcali mu dużo czasu w domu. Na rezultaty trzeba było jednak poczekać. Ale
opłaciło się, Mike, dlatego że był bardzo mały wyparł ze świadomości dawne
wspomnienia. Stał się żywym i śmiałym dzieckiem. Później pojawiłam się ja.
Całkiem niespodziewanie. Mama często mówi, że stałam się oczkiem w głowie
Mike’a i po moim urodzeniu nie chciał chodzić do przedszkola, bo to by
oznaczało, że musi odejść od mojego łóżeczka. Do dzisiaj świetnie się
rozumiemy. Zarówno ja, jak i Mike znamy jego trudne dzieciństwo z opowiadań.
Jednak zawsze, gdy to słyszę mam łzy w oczach, bo jak można zgotować takie
piekło małemu dziecku?
***
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dobiegający z mojego pokoju.
Poszłam tam i usłyszałam, że coś puka w parapet. Otworzyłam okno.
-Możemy porozmawiać?- usłyszałam szept Nicka.- Nie mogę
zasnąć, bo wciąż myślę o tej idiotycznej sytuacji z clubu. Możemy porozmawiać i
wszystko wyjaśnić? Proszę.
Świetne!!!!! Bardzo podoba mi się pomysł opowiadania historii z perspektywy Adrianne i Nicka. Nie mogę się doczekać 8 rozdziału. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina A
Zgadzam się z Pauliną, świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWprowadzenie perspektywy Nick'a daje nam szersze spojrzenie na całą sytuację, mamy przedstawione myśli zarówno myśli Adrienne, jak i jego.
Klasyczna sytuacja, ale bardzo ciekawie opisana :)
No i Mike - matko, nie pomyślałabym, że miał takie dzieciństwo. W tym miejscu chylę czoła dla jego przybranych, a biologicznych rodziców Adi - wykazali się nie lada cierpliwością i miłością, godne pochwały.
Czekam na nn ^^
Niesamowite... Perspektywa Nick'a to niezła odmiana, można także poznać jego myśli, poglądy i odczucia. Świetny pomysł! Mike... jak mi jego szkoda. Adi też biedna... tak cierpi przez chłopaka! Szkoda że nie usłyszała jego wyjaśnień... Jednak ból w sercu i tak by pewnie pozostał... Rozdział bez zarzutów :) Tylko kilka małych błędów (widzę że nie tylko ja za szybko piszę XD) Więc... przy pisaniu dialogów między słowem a myślnikiem odstęp, przynajmniej mi tak wpajano żeby było tak, np. 'dobrze - powiedział.' . I literówka 'dziewczyna ja w transie' - jak*. Poza tym... kocham kocham kocham Was :* Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Bardzo ładnie piszesz, fajnie, że ujełaś dwie perspektywy jednego zdarzenia, super rozdział
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję za komentarze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się spodobał.
I przepraszam za błędy :)
amazing *-*
OdpowiedzUsuńDlaczego nie komentuję zaraz po przeczytaniu rozdziału? ;-;
podoba mi się perspektywa Nick'a. opis dzieciństwa Mike'a też fajny...
z mojej strony, poza literówkami, bez żadnych "ale" c:
Czekam na cd ^_^
Hoho. A jednak było coś w stylu "ona na mnie wskoczyła, ja nawet jej nie zachęcałem". :3 Narracja wyszła świetnie. Czułam się tak jakby siedziała w teatrze i oglądała parę aktorów na scenie biorącym udział w melodramacie. xD
OdpowiedzUsuń