sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 7

Nie mogłam w to uwierzyć. Nie byłam gotowa na taki cios ze strony Nick’a. Wiedziałam, że nie pokocha mnie od momentu, w którym poszliśmy do łóżka, dlatego też cieszyłam się, że chciał abyśmy się lepiej poznali i nie sugerował dwuznacznych sytuacji, tylko zaproponował tańce. Myślałam, że choć trochę mu zależy, a on wykorzystał moment, w którym mnie nie było i zaczął się obściskiwać z pierwszą lepszą. 

Chciałem iść do barmana po wodę, bo te szaleństwa na parkiecie trochę mnie zmęczyły. Nie zdążyłem zrobić kroku, a zawisła na mnie jakaś lalunia. Była kompletnie zalana i na pewno nie utrzymałaby się sama na nogach, więc postanowiłem, że odprowadzę ją do stołu. Niestety sytuacja przybrała trochę inny od zamierzonego obrót.
-Kochanie…-tyle zdołała wybełkotać i zaczęła mnie całować. Wiem, że powinienem jakoś zareagować, ale gdybym ją odepchnął, to jestem pewny, że zostałaby stratowana przez tańczących, bo na nogach nie dałaby rady się utrzymać. Udało mi się ją lekko odsunąć w momencie, w którym poczułem spojrzenie. Odwróciłem głowę i zobaczyłem, jak Adrienne przedziera się przez tłum i kieruje się do wyjścia.
-Adrienne, poczekaj!-krzyknąłem kilka razy, ale dziewczyna nie zwracała uwagi na moje nawoływania. Ostatecznie wyrwałem się z uścisku brunetki i nie zważając na to, co dalej się z nią stanie pobiegłem do wyjścia.

Usłyszałam jak Nick mnie woła. Nie chciałam z nim gadać, więc zaczęłam marsz po żwirowej ścieżce, która miała być uważana za pobocze. Miałam pecha, ponieważ z naprzeciwka jechał duży samochód i oświetlił całą moją sylwetkę. Wiedziałam, że Nick mnie zauważy, więc zaczęłam biec. Nieudolnie mi to wychodziło, ponieważ płacząc nie widziałam większych kamieni i kilka razy omal nie upadłam.

Zobaczyłem jak biegnie poboczem. Zawołałem jeszcze kilka razy, aż w końcu dotarło do mnie, że ona ucieka przede mną. Nogi same poniosły mnie na ścieżkę, którą biegła Adrienne. Dogonienie jej nie było trudnym zadaniem. Zatrzymałem ją i zobaczyłem, że płacze. Znowu przeze mnie i to w tak krótkim czasie.  Chciałem ją przytulić i wytłumaczyć tą dziwną sytuację, ale Adi strasznie się szarpała. Nie chciałem żeby wpadła pod samochód. Jak na złość zaczęły jeździć z większą częstotliwością.

-Zostaw mnie w spokoju…-mój głos przybrał dziwnie histeryczny ton. Nick trzymał mnie mocno, jego dotyk  parzył. Czułam się bardzo skrzywdzona. Dla mnie każdy miły gest ze strony Nick’a był bardzo ważny. Może dlatego, że podkochiwałam się w nim od dawna, a on zwrócił w końcu na mnie uwagę. Zawsze myślałam, że nie byłabym dla niego zbyt dobra, dlatego ukrywałam swoje uczucia pod maską obojętności. I teraz to uczucie powraca. Jednak najbardziej boli wiedza, że jestem naiwna i dałam się podejść zapatrzonemu w siebie facetowi.
-… znaczyło. Rozumiesz?-pogrążona w swoich rozmyślaniach nawet nie słyszałam, że Nick coś do mnie mówi. Wiedziałam, że nie wygram tej przepychanki i dałam za wygraną. Poczułam jak ręce chłopaka ciasno krzyżują się na moich plecach. Przynajmniej miał tyle taktu, że mnie nie pocałował po tym jak to robił z tamtą… 

Wytłumaczyłem całe zajście. Myślę, że Adrienne nie będzie się długo gniewać. Wiem, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale ja naprawdę nie spodziewałem się, że ta laska z klubu mnie pocałuje. Nie wiedziałem też, że moja dziewczyna, bo tak nazywałem Adi, na razie w myślach, gdyż  nie chcę jej przestraszyć szybkością rozwoju naszej znajomości(śmieszne, bo i tak zaczęliśmy od końca), zobaczy to całe nieporozumienie. Teraz czuję się jak ostatni dupek. Może nim jestem…
-Odwieź mnie do domu- usłyszałem zimne polecenie z ust Adrienne.
-Ale wyjaśniłem ci…- nie mogłem dokończyć, ponieważ dziewczyna ja w transie powtarzała ciągle to samo zdanie. Więc jednak będzie się długo gniewać, pomyślałem i było mi szkoda, że nie zostaliśmy w domu na jakimś filmie. Zachciało mi się clubów, to teraz mam. Nie chciałem się narażać bardziej i tylko dlatego skierowałem nasze kroki w stronę powrotną na parking.

Ta cisza w samochodzie była nie do zniesienia. Ale czego się mogłam spodziewać, jeżeli szanowny pan już mi wyjaśnił. Co z tego, że nic nie usłyszałam, bo byłam zajęta swoimi myślami?! Wszystko się we mnie kotłowało. Nie mogłam uwierzyć, że Nick już nic nie powie.

Atmosfera, która wypełniała samochód była tak gęsta, że można było ją kroić. Ja nie chciałem już nic mówić, żeby nie zaogniać sytuacji. Delikatnie musnąłem policzek Adi, a ona aż syknęła ze złości. Miała charakterek. To mogłem jej przyznać.

Wreszcie ta męcząca podróż dobiegła końca. Nick zatrzymał się pod moim domem. Wysiadłam i z impetem zatrzasnęłam drzwi auta. Gdy byłam przy drzwiach zobaczyłam jak chłopak kieruje się do swojego domu. Znowu chciało mi się płakać, ale postanowiłam, że nie dam Nick’owi tej satysfakcji.

                                                                          ***
Gdy weszłam do domu zobaczyłam, że jest już po 23.00. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że tyle czasu upłynęło od mojego wyjścia z domu. Cicho skierowałam się do pokoju Mike’a i zobaczyłam jak spokojnie śpi. Pamiętam, że kiedyś obiecałam opowiedzieć jego historię. Może to jest odpowiedni moment, bo i tak po tym co zafundował mi Nick nie dam rady zasnąć. Zacznę od tego, że nie jesteśmy biologicznym rodzeństwem. Mike jest adoptowany, pewnie po tym co mam do powiedzenia, nikogo to nie zdziwi. Otóż biologiczni rodzice mojego Mike’a nie dbali o niego. Nigdy go nie przytulali, nigdy nie usłyszał ciepłych słów. Do trzeciego roku życia nie wiedział co to jest miłość. On znał inne rzeczy. Bicie było na porządku dziennym. Popychanie też stanowiło jeden z elementów codzienności. Nie można zapomnieć też o tym, że Mike często chodził głodny, bo biologiczni rodzice tak go zastraszyli, że bał się wydać najmniejszy dźwięk. Za to zawsze czekała go kara: noc w szafie. Najbardziej niebezpieczny był ojciec, który pewnego dnia nie wytrzymał i rzucił nim o ścianę. Wtedy w sąsiadce, która mieszkała najbliżej odezwało się sumienie. Słysząc strasznie głośny płacz dziecka i podniesiony głos mężczyzny, zadzwoniła na policję. Mike trafił do szpitala z licznymi obrażeniami, rodzice zostali ukarani i zrzekli się praw do opieki. Moi rodzice długo starali się o dziecko ale nic im z tego nie wychodziło, dlatego zdecydowali się na adopcję. Od początku wiedzieli, że Mike to dziecko, z tzw. przeszłością, ale oni zawsze mieli nieograniczone pokłady miłości. Gdy zagoiły się rany na ciele i mogli wziąć go do domu, taka przyspieszona procedura, która miała ma celu ograniczenie traumy, zaczęli zajmować się jego psychiką. Zgłaszali się po pomoc do różnych specjalistów i poświęcali mu dużo czasu w domu. Na rezultaty trzeba było jednak poczekać. Ale opłaciło się, Mike, dlatego że był bardzo mały wyparł ze świadomości dawne wspomnienia. Stał się żywym i śmiałym dzieckiem. Później pojawiłam się ja. Całkiem niespodziewanie. Mama często mówi, że stałam się oczkiem w głowie Mike’a i po moim urodzeniu nie chciał chodzić do przedszkola, bo to by oznaczało, że musi odejść od mojego łóżeczka. Do dzisiaj świetnie się rozumiemy. Zarówno ja, jak i Mike znamy jego trudne dzieciństwo z opowiadań. Jednak zawsze, gdy to słyszę mam łzy w oczach, bo jak można zgotować takie piekło małemu dziecku?

***
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dobiegający z mojego pokoju. Poszłam tam i usłyszałam, że coś puka w parapet. Otworzyłam okno.
-Możemy porozmawiać?- usłyszałam szept Nicka.- Nie mogę zasnąć, bo wciąż myślę o tej idiotycznej sytuacji z clubu. Możemy porozmawiać i wszystko wyjaśnić? Proszę.
Na początku nie chciałam z nim gadać ani go widzieć, ale może warto go wysłuchać? 


7 komentarzy:

  1. Świetne!!!!! Bardzo podoba mi się pomysł opowiadania historii z perspektywy Adrianne i Nicka. Nie mogę się doczekać 8 rozdziału. Mam nadzieję, że pojawi się niedługo.
    Pozdrawiam,
    Paulina A

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Pauliną, świetny rozdział :)
    Wprowadzenie perspektywy Nick'a daje nam szersze spojrzenie na całą sytuację, mamy przedstawione myśli zarówno myśli Adrienne, jak i jego.
    Klasyczna sytuacja, ale bardzo ciekawie opisana :)
    No i Mike - matko, nie pomyślałabym, że miał takie dzieciństwo. W tym miejscu chylę czoła dla jego przybranych, a biologicznych rodziców Adi - wykazali się nie lada cierpliwością i miłością, godne pochwały.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite... Perspektywa Nick'a to niezła odmiana, można także poznać jego myśli, poglądy i odczucia. Świetny pomysł! Mike... jak mi jego szkoda. Adi też biedna... tak cierpi przez chłopaka! Szkoda że nie usłyszała jego wyjaśnień... Jednak ból w sercu i tak by pewnie pozostał... Rozdział bez zarzutów :) Tylko kilka małych błędów (widzę że nie tylko ja za szybko piszę XD) Więc... przy pisaniu dialogów między słowem a myślnikiem odstęp, przynajmniej mi tak wpajano żeby było tak, np. 'dobrze - powiedział.' . I literówka 'dziewczyna ja w transie' - jak*. Poza tym... kocham kocham kocham Was :* Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie piszesz, fajnie, że ujełaś dwie perspektywy jednego zdarzenia, super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo Wam dziękuję za komentarze.
    Cieszę się, że rozdział się spodobał.
    I przepraszam za błędy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. amazing *-*
    Dlaczego nie komentuję zaraz po przeczytaniu rozdziału? ;-;
    podoba mi się perspektywa Nick'a. opis dzieciństwa Mike'a też fajny...
    z mojej strony, poza literówkami, bez żadnych "ale" c:
    Czekam na cd ^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Hoho. A jednak było coś w stylu "ona na mnie wskoczyła, ja nawet jej nie zachęcałem". :3 Narracja wyszła świetnie. Czułam się tak jakby siedziała w teatrze i oglądała parę aktorów na scenie biorącym udział w melodramacie. xD

    OdpowiedzUsuń