sobota, 13 września 2014

Rozdział 22

Ranek przywitał mnie rozczarowaniem. Przewróciłem się na bok i otworzyłem oczy. Chciałem zobaczyć jego kochaną twarz, tak głośno i słodko krzyczącą moje imię. Zamiast tego była zimna poduszka i pozostawione puste miejsce.
                Nie mieszkam z Akim na stałe. Zostaję często u niego na noc, albo on zostaje u mnie. Zdążyłem go poznać na tyle dobrze, że wiem iż teraz coś tworzy. Obrazy na wystawę. Bardzo się tym przejął. Ja natomiast mam w głowie anemię, którą zdiagnozował lekarz. Mówił, że Aki powinien zwolnić. Zacząć się dobrze odżywiać. Ogólnie dbać o siebie, a on robi jeszcze więcej niż zwykle.
                Wstałem i poszedłem do pracowni. Jest to jedyne miejsce, gdzie spodziewałem się zastać Akiego. Oczywiście nie pomyliłem się. Siedział na wysokim krześle ze smętnie spuszczoną głową. Przed nim stała sztaluga i rażąco białe płótno.
                Sam Aki prezentował się odmiennie - czarne spodnie, czarna koszulka i czarna czapeczka na czarnych włosach. Zakładał ją zawsze, gdy nie chciało mu się czesać przydługich kudełków. Gdy podszedłem bliżej zobaczyłem, jak rytmicznie puka pędzlem w krzesło. Delikatnie przysunąłem go w moją stronę i przytuliłem.
                - Aaron.. obudziłem cię?
                - Nie. Sam wstałem. Nie możesz nic namalować..
                - No co ty! - Wykrzyknął oburzony. - Ja namalowałem już dwa obrazy. Zobacz. - Wskazał na ścianę, o którą opierały i suszyły się dwa całkiem nowe dzieła. Dobrze pamiętam, że jak się obudziłem było przed siódmą. Więc…
                - Aki - zacząłem surowym tonem - od której godziny już tu jesteś?
                - No od trzeciej. Bo natchnienie…
                - Ja cię zaraz natchnę. Aki ty - zabrakło mi słów. - Ty!! Dlaczego?!
                - Drogi panie, malarstwo jest jak gówno, to się czuje, ale nie tłumaczy. *
                Odparł poważnym tonem, co sprawiło, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Parsknąłem jednak tylko i kręcąc głową udałem się do łazienki. Nie chciałem ograniczać mojego chłopaka, ale jako dwudziestoczteroletni facet mógłby się trochę zastanowić  nad swoimi poczynaniami. Czy te obrazy nie mogły poczekać? Raz zacząłem temat i dowiedziałem się mniej więcej tego samego. „Nie potrafię tego wyjaśnić, ale ty Aaron nie powinieneś mnie oceniać. Ja nie oceniam twojej pracy.” A później nie odezwał się do mnie do końca dnia. Jednak nawet to nie jest w stanie zmienić moich uczuć. Te drobne niedoskonałości jego charakteru sprawiają, że kocham go jeszcze bardziej.
Gdy jest zły słodko marszczy nosek i robi zabawny wyraz twarzy.
Gdy jest szczęśliwy skacze jak piłeczka i często się uśmiecha.
 Jak jest obrażony to potrafi się nie odzywać przez kilka dni. Udaje, że mnie nie widzi i ucieka, gdy znajdziemy się w jednym pomieszczeniu.
 Gdy dotykam jego policzka i przesuwam dłoń niżej na szyję to z cichym jękiem zamyka oczy i czeka na więcej…
 Gdy pożądanie ogarnia jego ciało i dominuje nad wszystkimi uczuciami, głośno krzyczy i nie wstydzi się okazać, jak bardzo jest mu dobrze.
 Gdy jest smutny, czasami płacze, jednak najczęściej wybiera się na długie spacery w samotności.
 Gdy chce coś powiedzieć to patrzy się wyczekująco, aż cała uwaga będzie skupiona na nim i wtedy… wtedy zaczyna opowiadać barwne historie, a uśmiech nie schodzi z jego słodkiej buźki.
Wczoraj była nasza trzymiesięcznica, a ja zdążyłem się tyle nauczyć. To dlatego, że chciałem poznać Akiego i czytać w nim jak w książce. Każdy mały gest coś oznacza i nie jest wykonany od tak sobie. Ja już to wiem… nic nie dzieje się przypadkowo. Nasze spotkanie w barze, pierwszy seks, moja tajemnica, którą wyjawiłem, bo wiedziałem, że mogę mu zaufać, później moja scena zazdrości i pierwsza poważniejsza kłótnia, pierwszy obraz, który przedstawiał mnie.
Nie przeszkadzał mi nawet jego wzrost, chociaż pomiędzy nami było dziesięć centymetrów różnicy. Aki ma obsesje na tym punkcie, ostatecznie załamał się gdy ktoś za jego plecami powiedział: „Patrzcie jaki hobbit!”
Według mnie ten jego wzrost był uroczy… sprawiał wrażenie takiego bezbronnego, a ja mogłem go przytulać i chronić w swoich ramionach, tak żeby nikt go nie skrzywdził ani gestem, ani słowem.
Przez te trzy miesiące związku mieliśmy wiele szczęśliwych i smutnych momentów, jednak mam nadzieję, że przejdziemy przez życie razem, do końca już tylko w szczęściu. I nie, nie mam zamiaru unikać trudnych tematów i rozmów. Mam nadzieję, że to one ominą nas.
Teraz, gdy schodziłem po schodach przeczesując mokre włosy, zauważyłem Akiego, który sączył pomału wodę ze szklanki. Pewnie słabo się poczuł. Zawroty głowy miały się zdarzać, zwłaszcza jak ktoś zamiast spania woli malować. Ale nie zamierzam już prawić wyrzutów. Mój artysta musi tworzyć. Ja będę jego stróżem. Nigdy nie pozwolę mu upaść, będę o niego dbał, bo go kocham i potrzebuję.
Uśmiechnąłem się nieznacznie do Akiego. Przysiadłem się do niego na kanapie. Kilka chwil później odpłynęliśmy do krainy snów.



*Autor cytatu: Henri de Toulouse-Lautrec
*Rysunek od J. ;*

3 komentarze:

  1. Krótki, ale świetny rozdział :)
    Aaron jest fantastyczny w swoim myśleniu o Akim, widać, że naprawdę go kocha.
    Uroczy.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm ciekawe i fajny rozdział. Aaron jest taki słodki kiedy tak opowiada o swoim Akim. Odrazu widać jak mocno go kocha. A Aki dowalił tym "malarstwo jest jak gówno..." Jednym słowem zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... Uwielbiam Aarona. Z początku za nim nie przepadałam. Ale po tym rozdziale kocham, kocham, kocham jego podejście. ^-^

    OdpowiedzUsuń