sobota, 24 maja 2014

Rozdział 12

- Propozycja, pewnie jedna z tych nie do odrzucenia – wycedziłam przez zęby. Nie lubię jak ktoś podejmuje za mnie decyzje, bo w końcu czy to, że rozmawia o mnie z kimś nie oznacza jego pewności co do mojej odpowiedzi? I jeszcze fakt, że jakiś Aaron, który mnie nie zna, zobaczy mój stanik na podłodze. Mało komfortowa sytuacja. Lekko zmieszana wyszłam z salonu i skierowałam się do mojego pokoju.
- Wychodzisz? – pytanie Nick’a było bardzo odkrywcze, zważając na to, że szukałam w szafce nowego stanika, a na łóżku leżał plecak.
- Tak, wychodzę – powiedziałam i szybko uporałam się z kompletowaniem stroju. Do plecaka zgarnęłam aparat i książkę. Chciałam wyjść, ale Nick chwycił mnie za rękę.
- Poczekaj. Gdzie idziesz? Jak skończę z Aaronem, oczywiście sam, to chciałbym ci pokazać pewne miejsce  – lekka irytacja w jego głosie zamieniła się  w rozbawienie. – Nie sądziłem, że uciekniesz – mówiąc to uśmiechnął się.
- Będę w lesie albo w pobliżu. Chciałabym porobić trochę zdjęć – chłopak kiwnął głową i zwolnił uścisk, a ja wykorzystałam okazję i ruszyłam w stronę drugiego wyjścia, z tyłu domu. Może było to mało grzeczne, ale podświadomie nie lubiłam już tego Aarona. Z reguły nie oceniam ludzi tak szybko, w sumie to nawet nie skreśliłam go do końca. Może mnie jeszcze zaskoczy…

~*~

Droga, pełna kamieni była długa i nie zapewniała komfortu przejścia. Trampki też nie były dobrym wyborem, bo bardzo dokładnie czułam każdy kamień i nierówność, na której miałam wątpliwą przyjemność stanąć. Widoki też nie za ciekawe – same pola, kilka domów i żadnego człowieka. Do tego już się przyzwyczaiłam. Mało moich sąsiadów wychodzi na powierzchnię. Nawet gdyby jakimś cudem ktoś mi się ukazał, walnął w twarz i powiedział :”cześć”, to jeszcze nie daje pewności, że nie jest przejezdnym. Mniejsza z nimi, zauważyłam cel mojej podróży. Z każdym krokiem czułam coraz bardziej intensywny zapach drzew mieszający się z wonią małych kwiatków pochowanych w mchu. Ptaki coraz donośniej informowały o swojej obecności, a ja cieszyłam się, że wreszcie znalazłam trochę czasu dla mojego hobby. Rozsiadłam się pod rozłożystym dębem i korzystałam z cienia, jaki daje. Dzień zapowiadał się słoneczny i gorący. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą wody. Wysypałam na ściółkę mój ekwipunek i sięgnęłam po książkę. Po raz chyba setny obejrzałam dokładnie okładkę. Pomału otworzyłam i zaczęłam czytać :
”TEN SCENARIUSZ powtarzał się każdego roku. Adresat skończył właśnie osiemdziesiąt dwa lata. Jak zwykle otworzył paczkę i zdarł ozdobny papier. A później podniósł słuchawkę i wybrał numer byłego komisarza kryminalnego, który po przejściu na emeryturę osiadł nad jeziorem Siljan. Mężczyźni urodzili się nie tylko w tym samym roku, ale dokładnie tego samego dnia, co w tym konkretnym przypadku zakrawało na coś w rodzaju ironii losu. Wiedząc, że telefon zadzwoni zaraz po wizycie listonosza, około jedenastej, komisarz pił spokojnie kawę. W tym roku zadzwonił już o dziesiątej trzydzieści. Policjant odebrał i nie przedstawiając się powiedział:
- Hej.
- Przyszła.
- Jak wygląda tym razem?
- Nie mam pojęcia co to za roślina. Ale dowiem się oczywiście. Kwiat jest biały.
- Zgaduję, że nie dołączono żadnego listu?
- Nie, nie ma żadnej wiadomości[…]”
Ta roślina nazywała się desert snow. Jest to jedyna rzecz jaką zapamiętałam z książki. Zaczęłam ją czytać wcześniej, ale z pewnych przyczyn musiałam przestać. Okazało się, że przerwa była na tyle długa, że nieuniknionym stało się rozpoczęcie lektury od początku. Stieg Larsson. Millennium. Trylogia. Debiut. Spektakularny sukces. Niespodziewana śmierć.

~*~

Pokręciłam się po lesie, ale nie szło mi robienie zdjęć. Spacerując oglądałam wyniki mojej pracy i nawet zachciało mi się śmiać. Tak strasznych zdjęć jeszcze w aparacie nie miałam. Trzeba je usunąć…

~*~

Nie usłyszałam samochodu Nick’a. Nie wiedziałam, że znajdzie mnie tak szybko. Nie zorientowałam się też, że wyszłam z lasu i byłam na poboczu.
- I jak tam zdjęcia? – zapytał nie wychodząc z samochodu.
- Nijak, właśnie usuwam.
- Wsiadaj – poklepał miejsce pasażera.
- Ale…
- Ale ani słowa o Aaronie. Od teraz. Obiecuję. No chodź.
Usunęłam ostatnie zdjęcie i z lekkim uśmiechem wsiadłam do samochodu. Byłam ciekawa dokąd Nick zamierza mnie zabrać. Mam tylko nadzieję, że w taką pogodę zostaniemy na dworze.
- Wiesz, że już czternasta? Nie jadłaś nic od śniadania. Pewnie jesteś głodna, a ja mam cały koszyk smakołyków na tylnym siedzeniu – mówiąc to odpalił silnik i ruszył dość szybko.
- To, że nic nie jadłam nie oznacza, że musisz jechać jak wariat. Nawet nie czuję głodu – mój brzuch jak dotąd cichy, dał znak głosowy, że myśli inaczej.
- Haha, właśnie słyszę. Ale przed nami jeszcze ponad godzina jazdy. Weź sobie kanapkę, bo jak to coś co siedzi w twoim brzuchu wyjdzie, to…
Nie dałam mu dokończyć. Skutecznie uciszyłam Nick’a moją mini pięścią. Pewnie nawet nie poczuł… Ale chociaż zrozumiał, że przegina.
- Kobieto, puchu marny, proszę cię zjedz coś. – spojrzał na mnie z powagą, ale jego oczy się śmiały. Odchyliłam się w siedzeniu, wzięłam jabłko i włączyłam radio. Nie lubię jeździć bez muzyki.

~*~

Pierwszą rzeczą, jaką ujrzałam był metalowy płot. Za nim rosła równo i krótko przycięta trawa. Z prawej strony było wygospodarowane miejsce na kwiaty. Rozróżniłam tulipany, krokusy i piękne, fioletowe szafirki. Nie zauważyłam domku ani altanki. Z lewej strony rosły drzewa, a na całej powierzchni powtykane były lampy solarne. Wyobraziłam sobie jak pięknie to musi wyglądać nocą. Nick otworzył bramę i puścił mnie przodem.
- Nie wiem co powiedzieć. Pięknie tu.
- To dopiero początek, Adrienne. Nie widziałaś jeszcze wszystkiego. Mój ojciec kupił tą ziemię. Dla mnie. Nie bywałem tu często, bo nie miałem z kim przychodzić. A teraz mam ciebie. Chodź pokażę ci, co ukrywa się za tym wzniesieniem.
Wolnym krokiem ruszyłam za Nick’iem. Śmiesznie wyglądał z kocem pod jedną i koszykiem pod drugą ręką. Gdy schodziliśmy z pagórka nie mogłam oderwać wzroku od tafli jeziora. Jego woda była taka czysta. Słońce pięknie dobijało i połyskiwało na małych falkach tworzonych przez delikatny wiatr. Patrzyłam dość długo w lustro wody i robiłam do siebie różne miny. Po pewnym czasie obejrzałam się i zobaczyłam pięknie przystrojony, biały koc. W małym wazoniku stały kwiaty. Truskawki w czekoladzie, winogrona, kanapki, pokrojone w plasterki ananasy – to wszystko na kolorowych talerzykach, ułożonych w kształt kwiatka, w centrum koca.
- Mówiłeś, że dawno tu nie zaglądałeś. Kto dba o to miejsce? – oderwałam wzrok od owoców i spojrzałam pytająco na Nick’a.
- Ogrodnik. Starszy pan, odrabia sobie. Sam zaoferował pomoc. Ale dzisiaj dałem mu „wolne”. Nie chcę, aby nam ktoś przeszkadzał.
Zadowolona wyjaśnieniem, uśmiechnęłam się  i usiadłam na kocu. Nick wziął do ręki truskawkę i zaczął robić kółka na moich ustach, dopiero po chwili dał mi skosztować owoc. Był pyszny i słodki. Nie chciałam pozostać dłużna i zrobiłam to samo. Później wzięłam winogrono i usiadłam na Nick’u mocno zaciskając nogi na jego biodrach. Włożyłam kulkę do ust i zbliżyłam się do chłopaka. Wiedział o co mi chodzi, położył się i przyciągnął mnie do siebie, później wymieniliśmy się pozycjami i to ja leżałam na plecach. Dopiero wtedy doczekałam się pocałunku. Był delikatny i namiętny jednocześnie. Turlaliśmy się nie przerywając pieszczoty, trawa  łaskotała mnie w plecy, bo podwinęła mi się bluzka. Nagle Nick przestał i spojrzał z dziwnym błyskiem w oczach.
- Idziemy się kąpać? – pytanie mnie zaskoczyło, bo to jeszcze nie czas na kąpiele, pomimo pięknej pogody.
- Nie ma mowy, Nick. Przecież ta woda jest lodowata. Chyba za dużo słońca dzisiaj skosztowałeś.
- Nie chcesz to nie, ja idę. – z lekkim zdziwieniem obserwowałam jak Nick ściąga buty, spodnie i koszulkę. Nie powiem widoki były kuszące. Zwłaszcza w momencie, w którym Nick zaczął powoli schładzać ciało zimną wodą, a niepozorna stróżka płynęła po jego plecach. – Nie jest tak źle. Może jednak się skusisz, tchórzu?
- Jak mnie nazwałeś?!
- Tchórz. Ale może też być strachajło, jak wolisz.
- Ja ci zaraz… - nie dokończyłam, bo byłam zajęta pozbywaniem się niepotrzebnego ubrania. W samej bieliźnie ruszyłam do wody. Zamoczyłam delikatnie nogę i przeklęłam mój charakter. Tymczasem Nick wyszedł z wody i w chwili kiedy szykowałam odwrót, złapał mnie za biodra. – Ja chyba jednak nie…
- Spokojnie – uśmiechnął się lekko i podniósł mnie. Oplotłam go nogami, a ręce oparłam na ramionach chłopaka. Powoli wchodziliśmy do jeziora, a gdy woda zaczęła moczyć moje plecy wspięłam się na Nick’u jeszcze wyżej o ile było to możliwe. Chłopak okręcił się kilka razy wokół własnej osi i dłońmi delikatnie nawilżył moje ciało. Gdy przyzwyczaiłam się bardziej do wody zaczęłam samodzielne pływanie, a Nick był ciągle w pobliżu. Później lekko już zmęczona położyłam się na plecach, na tafli wody i pozwoliłam mojemu ciału unosić się w rytm fal, które tworzył pływający Nick. Zamknęłam oczy i poczułam ciepły oddech na szyi. – Wracamy już – szepnął i popchnął mnie w stronę brzegu. Moje ciało nadal bezwiednie dryfowało i poddało się temu zabiegowi. Jakiś czas później spakowani, opuszczaliśmy to miejsce. Nick nadal dzierżył koc i koszyk pod pachami. Droga powrotna upłynęła miło i szybko.
- Oddaje cię, ale tylko na chwilkę. Chciałbym abyś przyszła do mnie o dwudziestej pierwszej. Będę czekał – mówiąc to złożył na moich ustach pocałunek i skierował się w stronę domu.

~*~

- Mamo! Tato! A co wy tu robicie?! – wykrzyknęłam przekraczając próg domu.
- Przyjechaliśmy zobaczyć jak sobie radzicie i czy jeszcze żyjecie. – Zażartował tata. Niestety mama nie ma poczucia humoru o czym ojczulek przekonał się na własnej głowie. – Aaa!  Za co? – zapytał rozmasowując bolące miejsce.
- Ty już dobrze wiesz za co – syknęła mama. – A co nie cieszysz się, że nas widzisz? – pytając przyjrzała mi się badawczo.
- Bardzo się cieszę. A jeszcze bardziej cieszy mnie widok Mike’a w fartuszku. – Uchyliłam się od ciosu ścierką. – No wiesz – spojrzałam się na niego z wyrzutem i podeszłam do rodziców, aby ich uściskać.
- No to opowiadaj o tym chłopaku – zaczęła mama. – Jestem ciekawa.  Jak wygląda? Jaki jest? Jak długo jesteście razem? – zasypała mnie gradem pytań.
- Mamo, Nick jest bardzo miły, czuły, poświęca mi dużo czasu i jest przystojny. I umówiłam się z nim na wieczór.
- Ekhm… a kiedy ja go poznam?  - wtrącił tata. Na jego twarzy zobaczyłam determinację.
- W swoim czasie, tato. Zaproszę was. Musiałabym Nick’a przygotować na to spotkanie. A wiecie, że Mike ma dziewczynę? I to jeszcze jaką. Kate, moją Kate! – wykrzyknęłam radośnie. Wkopanie starszego brata zakończone sukcesem, pomyślałam złośliwie. Zresztą do końca pobytu rodziców wredny uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Fajnie się patrzyło na Mike’a i jego trud. Tyle pytań, to go nauczy, że lepiej opowiadać o sobie niż o kimś.

~*~

Punktualnie o dwudziestej pierwszej wyszłam z domu i przeszłam chodnikiem do Nick’a. Zdziwiło mnie to, że światła w jego domu były pogaszone. Otworzyłam furtkę i skierowałam się do drzwi. Za nimi była zatknięta koperta z moim imieniem. Wzięłam ją i zajrzałam do środka. Był tam klucz. Nie wiedziałam co wymyślił Nick, ale przekręciłam klucz i weszłam do domu, zapaliłam światło i rozejrzałam się po salonie. Mój wzrok zatrzymał się na sofie. A dokładniej na sukience, która tam leżała. Była biała, długa i obcisła, na podłodze stały szpilki tego samego koloru. Na sukni znajdowała się kolejna, jasnoróżowa koperta. Wzięłam ją do ręki, był w niej liścik ze zdawkową informacją:
„Ubierz suknię.
Na stole leżą kluczyki.
Czekam,
N.”
Zaintrygowała mnie ta zabawa, więc  zgarnęłam i ciuch, i buty. Poszłam do łazienki, przebrałam się, zmieniłam fryzurę z rozpuszczonych włosów na kok z luźno opadającymi pasmami i zeszłam po kluczyki do samochodu. W aucie, na miejscu pasażera była jeszcze jedna koperta, a w niej narysowana przez Nick’a mapka, czy raczej szlak mojego przejazdu. Po godzinie byłam chyba na miejscu. Zaparkowałam samochód przed latarnią. Obeszłam ją dookoła i z jednej strony zobaczyłam kolorowe lampiony. To one wskazały mi drogę. Otworzyłam masywne drzwi i uderzyła mnie woń kwiatów. Na ziemi było ich dużo, szłam tym kwiatowym szlakiem i coraz bardziej byłam ciekawa co zobaczę na górze. Znowu drzwi. Otworzyłam je, i usłyszałam muzykę skrzypiec, po chwili dostrzegłam nieznanego mi mężczyznę z instrumentem, dookoła stały ustawione lampiony, te same co na dole. Na środku dumnie prezentował się stolik nakryty na dwie osoby. Podeszłam bliżej, ale nigdzie nie widziałam Nick’a.
- Podoba się?  – zmysłowy głos za moimi plecami trochę mnie wystraszył.
- Tak, bardzo. Skąd ten pomysł?
- Chciałem ci zrobić przyjemność. Kocham cię. – Pierwsze wyznanie Nick’a. Zaskoczyło mnie, ale miło. Ja też go kocham, ale nie jestem gotowa na słowne deklaracje, dlatego uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Nie chciałam go zranić, jednocześnie nie mogłam zrobić nic wbrew sobie. Nick powinien wiedzieć, co do niego czuję, zwłaszcza po tym jak dałam mu całą siebie.” Jeszcze kiedyś odwzajemnię twoje wyznanie. Obiecuję.” Pomyślałam i spojrzałam w oczy chłopaka. Chwilę później odsuwał mi krzesło, na którym z chęcią usiadłam. Sam zrobił to samo.
- Nick, ja… - nie wiedziałam jak się wytłumaczyć .
- Nic się nie stało. Nie chcę, żebyś wyznawała mi miłość, dlatego że ja to zrobiłem – uśmiechnął się. – Będziesz wiedziała, kiedy przyjdzie właściwy czas. Poczujesz to tu – wskazał na serce. Wzruszyło mnie to. Wierzchem dłoni otarłam łzy.
- Dziękuję, Nick.

~*~

Mogę przyznać, że Nick mówił prawdę. Jego wyznanie i to, że go nie odwzajemniłam nie odbiło się negatywnie na naszym związku. Ciągle spędzamy razem dużo czasu, ale dzisiaj prawdopodobnie nie uda nam się spotkać, ponieważ dostałam wiadomość od Akiego. Mój ulubiony malarz. Właśnie jest w trakcie przygotowań do swojej pierwszej wystawy w naszym rodzinnym mieście. Ciekawa jestem czy będąc za granicą zmienił wygląd. Nawet jeśli to chyba zawsze przed moimi oczami będzie stał brunet lub blondyn, w zależności od farby jaką wybierze z włosami do ramion, który nigdy ich nie związuje, czasami używa spinek lub wsuwek, oczywiście pod obecny kolor. Ma dość wysokie czoło, duże oczy, które podkreśla czarną kredką lub cieniem. Ubiera się w luźne sweterki i koszulki, rurki i glany. Swoją radość okazuje skakaniem. Mam dziwne wrażenie, że wtedy, na te kilka sekund jest w swoim własnym świecie.

~*~

Przed drzwiami galerii stał uśmiechnięty Akiś. Ciągle ten sam, jednak nic go nie zmieniło. Cieszyłam się bardzo na to spotkanie, wyszłam z samochodu i chwilę patrzyłam w milczeniu na przyjaciela. On wolnym krokiem przeszedł na środek chodnika i `rozłożył ręce po bokach. Takiego zaproszenia nie mogłam przegapić, więc podbiegłam do niego i zawiesiłam mu ręce na szyi. Chłopak okręcił się kilka razy, a ja zaczęłam się śmiać. Chwilę później odstawił mnie na chodnik i przyjrzał bardzo dokładnie.
- Schudłaś – bardziej stwierdził niż zapytał – Masz jakieś problemy?
- Nie o moich problemach mieliśmy rozmawiać. Pokaż mi obrazy. Jestem ciekawa co stworzyłeś przez ten rok .
- No właśnie przez rok komunikowaliśmy się przez Internet. Chciałbym to nadrobić. Wiem, że nie mówiłaś mi wszystkiego. – otworzył drzwi i poczekał aż wejdę. Galeria była duża, ściany miały kremowy kolor i wisiały na nich obrazy.
- Jak ich dużo. A to ja? – patrzyłam z niedowierzaniem. – To twoja pierwsza akwarela. Nie wierzę, że ją też wybrałeś.
- Zmieniasz temat. Wiesz, że u mnie to nie przejdzie – pociągnął mnie za rękę do innego pomieszczenia. - Tamte obrazy znasz, a co powiesz o tych?
- Olejne? Zawsze chciałeś spróbować. Są piękne. Barwy się przenikają i dają przyjemny, matowy efekt…

~*~

Aki ma talent do wyciągania informacji z ludzi. Dlatego przy kawie opowiedziałam mu o kłopotach związanych z pojawieniem się Steve’a i o dziwnym mężczyźnie z lasu, o strachu, trochę o pojawiającej się i znikającej Kate, o specjalizacji Mike’a. Wypytałam się dokładnie o datę i godzinę rozpoczęcia wystawy, obiecałam, że będę, a gdy wracałam do domu był już późny wieczór. Zauważyłam zapalone światła w domu. Wkroczyłam wesoło, ale na wejściu zmroził mnie wzrok brata. Wyglądał tak jakby zobaczył ducha. Nie dał mi dojść do słowa, szepnął tylko:

- Aaron powiedział, że mężczyzna, który cię zaczepiał to mój biologiczny ojciec.

7 komentarzy:

  1. Hej :)
    Długość powalająca :) Choć wciąż brakuje mi akapitów ;)
    Dialogi nie do końca pisane są poprawnie.
    Świetne opisy, dynamika.
    Lubię Akiego :D
    Uuuu, Nick wyznaje miłość, sweet.
    Ale z końcówką, Tina to pojechałaś.
    Wow.
    Takie coś?
    Aaron, nie lubię cię.

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to raczej akapitów nie zobaczysz. =/ Mam nadzieję, że nie jest to jakiś duży problem. Też lubię Akiego, bo w końcu ma wiele cech mojego avatara- wygląd, styl ubierania. Różnią się tylko tym, że Lauri jest związany z muzyką, a Akiś maluje. :) A końcówka była do przewidzenia. W końcu pisałam już o dzieciństwie Mike’a.

      Usuń
    2. Tak, pamiętam o Mike'u i jego dzieciństwie, tylko...
      Lekko mnie zaskoczyło to, że ojciec rodzony Mike'a zaczepia jego przyrodnią siostrę. Jaki jest tego powód? To mnie ciekawi :)
      Napisałaś, że u Ciebie nie spotkam akapitów - dobrze, nie będę się tego czepiać, w końcu i tak po kilku zdaniach nie patrzę na stronę wizualną, tylko zaczytuję się w treści :)

      Usuń
  2. Hmmm, co mogę napisać?
    Świetne.
    Ta lekkość pisania...
    Nie wiem czemu, ale nie umiem się wypowiedzieć odnośnie treści...
    Czrkam na nn.
    Pozdrawiam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli o mnie chodzi, to ja w treści umiem znaleźć sobie coś, na co nikt by uwagi nie zwrócił. Dlatego moje komentarze są czasami dziwne. :) A żeby napisać coś o treści wystarczy znaleźć punkt zaczepienia, np. że podobają Ci się opisy czy wątek (to ogółem do wszystkich opo). No i cieszę się, że dobrze się czyta ten rozdział, pomimo jego objętości. :) Nie chciałabym nikogo zanudzić. :p

      Usuń
  3. Cześć!
    Zmieniłam zdanie! W poprzednim komentarzu napisałam, że nie wszystko dzieje się zbyt szybko i nie poznałam bohaterów. W ostatnich rozdziałach wszystko się zmieniło :) Moim zdaniem są dużo lepsze i strasznie wciągają :) Zdziwiło mnie to jaka jest różnica, ale wszystko wyszło na plus :D Nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji :*
    Życzę duuużo weny i przyjemnego pisania <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć :)
      Ciesze się, że opo Ci się podoba. Wiem wiem, że pierwsze rozdziały były takie sobie, ale to były nasze początki. xD
      Cały czas się uczymy i staramy się być coraz lepsze w pisaniu, żeby właśnie wszystkie rozdziały od samego początku wciągały.
      A co do samego początku to scena +18 w czwartym rozdziale była zaplanowana, bo właśnie po tym rozdziale zaczyna się akcja. :D
      Weny i przyjemnego pisania życzę również Tobie. :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń