sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 21

     - Nie musisz udowadniać mi swojego uczucia. Wiem, że mnie kochasz i nie możesz beze mnie żyć - oznajmiłem żywo, dotykając teatralnie dłonią swojej klatki piersiowej. W tym miejscu, gdzie znajdowało się moje serce. Aaron skwitował moje zachowanie nieco rozbawionym uśmiechem. W gruncie rzeczy doskonale wiedziałem, że martwił się o mnie.
     Aniołek po mojej prawej stronie podpowiadał mi, że nie powinienem sprawiać problemów Aaronowi. Nakazywał, abym zaczął dbać o siebie i nie dopuścił więcej do podobnych sytuacji. Nawet teraz przed moimi oczyma znajdował się obraz zatroskanej miny mężczyzny, który obawiał się o mnie. Nie mogę pozwolić na to, aby mój facet niepotrzebnie się denerwował.
     Jednak natychmiast po lewej stronie pojawiło się odzwierciedlenie mojej mniej szlachetnej duszy w postaci czerwonego demona. On sugerował podstępnie, że uwielbiam, kiedy Aaron jest dla mnie tak czuły, troskliwy i delikatny. Więc lepiej byłoby, gdybym wywinął jeszcze jakiś numer, który skłoniłby mojego mężczyznę do takich opiekuńczych gestów. Tak, genialny pomysł. Ta negatywna postać przedstawiła mi sytuację jasno; pragnę opieki Aarona i chcę wywołać u niego to spojrzenie pełne obawy, miłości i niepewności.
     Dobra część mnie nadal stała przy swoim i czułem, że to właśnie jej powinienem ulec. Szala aniołka przeważyła.
     - Nad czym tak rozmyślasz, Aki?
     - Właśnie zastanawiałem się nad prezentem dla ciebie - oznajmiłem, uśmiechając się do niego szeroko i odsłaniając tym samym rząd zębów.
     - Z jakiej okazji? - zapytał Aaron, spoglądając na mnie z pewnym dystansem. - Czyżbym zapomniał o naszej rocznicy, może moich urodzinach czy czymś w tym rodzaju?
     - Jesteśmy już ze sobą trzy miesiące. To naprawdę szmat czasu. Trzeba to uczcić! - odpowiedziałem poważnym tonem głosu, kiwając przy tym powoli swoją głową i chcąc w ten sposób ukryć swoje podekscytowanie. Zatrzymaliśmy się przed moim domem i po chwili weszliśmy.
     Z całkowitą pewnością nawet mniej obeznany osobnik z architekturą wnętrz, byłby w stanie określić mój dom jako artystyczną siedzibę malarza. W środku ściany były pomalowane na pastelowe odcienie, chociaż meble miały ciemniejszą tonację. Każdy szczegół był doskonale dopracowany i idealnie współgrał z pozostałymi obiektami. Najbardziej efektowne były zasłony, które były długie aż do ciemnego parkietu i delikatnie poruszały się pod wpływem podmuchu wiatru, który wydobywał się z otwartych drzwi tarasu. We wnętrzu mojego domu można było odczuć przyjemną atmosferę. Królowała tutaj klasyka z elegancją, a także z użytecznym ModernArt. Chyba najbardziej przydatnym meblem w tym pomieszczeniu była czarna, skórzana kanapa przed którą leżał biały i puchaty dywan. Uwielbiałem spędzać czas siedząc na niej z Aaronem. Rozmawialiśmy,  oglądaliśmy filmy, często śmialiśmy się czy całowaliśmy. Albo nieco więcej.
     Posłałem Aaronowi zawadiacki uśmiech, wracając tym samym na ziemię.
     - Teraz rozbierz się - zakomenderowałem z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Zauważyłem pozytywnie zaskoczone spojrzenie mojego faceta. Podszedł do mnie i musnął czule moje wargi, zostawiając na nich słodkie cmoknięcie. Odsunąłem się od niego delikatnie, ale stanowczo. - Chwileczkę. To nie tak, jak myślisz. Masz się rozebrać!
     Widziałem, jak Aaron marszczy podejrzliwie swoje brwi, jednak bez zbędnych pytań ściągnął jednym ruchem swoją jasną koszulkę. Przez chwilę przypatrywałem się jego idealnie wyrzeźbionej sylwetce, mając na ustach uśmiech pełen podziwu. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do tego, że Aaron jest tak niezwykle przystojny. Ja to  mam szczęście, pomyślałem.
     Nadal nic nie mówiąc, chwyciłem go za dłoń i poprowadziłem w stronę mojej pracowni, gdzie czekała już na nas sztaluga z farbami. Mężczyzna widząc to, mimowolnie się zaśmiał.
     - Chyba nie zamierzasz mnie malować? - zapytał Aaron, kręcąc wolno głową, nadal z rozbawieniem. Zbliżyłem się do niego, składając błagalnie dłonie.
     - Zgódź się! Sprawisz przyjemność również mnie.
     - Niech będzie. Ale pospiesz się, okej? - Facet wywrócił teatralnie oczyma, a ja zacząłem skakać z radości, nie mogąc pohamować swojego podekscytowania.
     - Dobrze. Ale nie rozebrałeś się do końca - zauważyłem, patrząc wymownie w stronę jego spodni. Ruszyłem do sztalugi, chwytając w dłoń pędzel, by umaczać go w farbie. Tymczasem Aaron rozpiął spodnie, które kusząco zsunęły się z jego wąskich bioder prosto na podłogę. Zatrzymałem w powietrzu trzymany w dłoni pędzel, czekając na to, aby pozbył się również bielizny.
     - Nie wiedziałem, że jesteś aż tak zboczony, wiesz Aki? - rzucił, domyślając się moich zamiarów. - Na co ja się godzę.. - mruknął niby do siebie, przeczesując dłonią swoje włosy. - I wydaje mi się, że to raczej prezent dla ciebie - dodał z przekąsem, mrużąc przy tym swoje oczy groźnie.
     - W porządku. Nie musisz jednak ściągać bokserek. Usiądź proszę na krześle. - Poczekałem, aż wykona moją komendę, ignorując po części jego słowa. Kiwnąłem głową. - Rozchyl swoje nogi i zadrzyj nieco w dół swoją bieliznę.. O tak. Teraz się nie ruszaj. - Zacząłem mierzyć kciukiem i pędzlem odpowiednie proporcje, po czym zabrałem się za początkowy szkic. - Nabierz jeszcze seksowny wyraz twarzy. Możesz przygryźć dolną wargę - dodałem, czekając chwilę na odpowiedni moment. - Idealnie!
     Zabrałem się za malowanie. Myślę, że szło mi całkiem sprawnie. Kreśliłem kontury mężczyzny; jego idealnie wyrzeźbionego ciała oraz przystojnej twarzy. Co chwila spoglądałem na Aarona, by doskonale oddać na obrazie urodę tego faceta. Jego sylwetka była wysportowana i jednocześnie miała w sobie wiele subtelności. Policjant miał nieźle wyrzeźbione mięśnie; oczywiście nie zabrakło również sześciopaku na brzuchu. Jego nogi były silne i niezwykle umięśnione. Skupiałem swoją uwagę na jego mocnych udach oraz zgrabnych łydkach. Potem zacząłem kreślić jego zmysłowo wąskie biodra i szerokie, męskie barki. Zaznaczałem z upodobaniem doskonale widoczne bicepsy Aarona, które tak mi się podobały. Następnie wziąłem się za szczegóły. Chyba nie było nic bardziej seksownego niż ścieżka jego drobnych włosków na brzuchu, która kusząco kierowała wzrok w dół, by w końcu zniknąć przyzwoicie pod materiałem jego bokserek. Mimowolnie zatrzymałem się dłużej na wypukłości w materiale jego bielizny.
     Później zająłem się twarzą Aarona. Teraz wydawała się być nieco znudzona, jednak nadal pełna zmysłowości i niewypowiedzianej tajemnicy rozkoszy. Posłał mi seksowne spojrzenie zza jego nieco przymrużonych powiek.
     Jeszcze kilka muśnięć farbą i jego akt był już skończony.
     - Już! - pisnąłem z podekscytowaniem, skacząc wesoło i parokrotnie klaszcząc w dłonie. Niestety zapomniałem, że w ręku mam jeszcze pędzel i pobrudziłem się farbą. Aaron wstał i podszedł, by zobaczyć moje dzieło.


     - Idealnie. Twój obraz jest lepszy od żywego oryginału. Wiem, w jakim świetle mnie widzisz. A teraz czas na kąpiel. Przyda ci się - mruknął, muskając palcem mój nos, na którym chyba była plama od farby.
     - Zgoda, jeśli dołączysz do mnie - oznajmiłem, nie mogąc oderwać od niego wzroku. A także od mojego obrazu na którym w końcu uwieczniłem mojego mężczyznę.
     Już po paru chwilach w moim domu można było usłyszeć miarowy szum nalewanej wody do wanny oraz dwa przyspieszone oddechy.

~*~
     Z uśmiechem na ustach wpatrywałam się w widok za oknem. Z tej perspektywy wszystko wydawało mi się niezwykle małe. Ludzie przypominali mi pracowite mrówki, a budynki były niczym pudełka od zapałek. Teraz potrzebowałam właśnie takiego dystansu. Sprawa ze Steve'm nadal mnie niepokoiła. Co miałabym zrobić, jeśli naprawdę porwałby Kate? Pokręciłam energicznie głową, chcąc jak najszybciej pozbyć się tych myśli.
     - Jesteśmy na wakacjach, Adrienne. Obiecałaś mi, że zostawimy wszystko za sobą - oznajmił z wyrzutem w głosie Nick, patrząc na mnie. Domyślił się, że rozmyślam o psychopatycznym Steve. - Przecież od zawsze marzyłaś odwiedzić Europę. Słoneczna impreza na Ibizie, czy to nie brzmi kusząco?
     - Plaża, drinki i taniec do rana - dopowiedziałam z szerokim, szczerym uśmiechem. Nagle chwyciłam się mocno za poręcze samolotowego fotelu, gdyż wpadliśmy w nieznaczne turbulencje. Nie przepadałam za lataniem, jednak perspektywa spędzenia kilku tygodni w towarzystwie Nicka wydawała się niezwykle kusząca.
     Jednak skupiłam się na tym, aby uspokoić żołądek i nie pozwolić na dostarczenie dodatkowych, nieprzyjemnych wrażeń mojemu chłopakowi. Na szczęście podróż nie trwała zbyt długo i już po paru chwilach mogłam delektować się ciepłem gorącego słońca na hiszpańskiej plaży.
     Leżeliśmy wspólnie na kocu, morskie fale przyjemnie szumiały, obijając się o brzeg, a mewy dawały o sobie znać. Teraz naprawdę mogłam nacieszyć się obecnością Nicka.
     - Jest wspaniale, kochanie - oznajmiłam, otwierając jedno oko, by spojrzeć na niego.
     - Wieczorem gwarantuję ci, że będzie jeszcze lepiej.. - wyszeptał. Nick opierał się na łokciach, jednak podniósł się nieznacznie, aby sięgnąć moich ust i pocałować je czule. Odwzajemniłam pocałunek, kładąc jedną rękę na jego szorstkim policzku. Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka telefonu Nicka. Mężczyzna niechętnie oderwał się ode mnie i posłał mi przepraszający uśmiech, który oznaczał, że musi odebrać i to pilna sprawa. Wydęłam dolną wargę, tworząc w ten sposób smutny i nieco nadąsany uśmiech. Jednak nie mogłam nic poradzić na to, że młody biznesmen musi dbać o swoje sprawy. Nawet na wakacjach, niestety.
     Nick wstał i odebrał telefon. Ruszył w stronę wyjścia z plaży. Nie słyszałam jego rozmowy, jednak ze strzępek słów mogłam wywnioskować, że nie jest najlepiej z jego firmą. Co prawda nie jest jej jedynym szefem, gdyż prowadzi ją wspólnie z ojcem. Jednak tyle wiem, że jest to jedna z najbardziej wpływowych korporacji w całych Stanach.
     To lato było naprawdę gorące w Europie, o dziwo na plaży jednak nie było zbyt wielu ludzi. To dobrze, pomyślałam. Nie lubię zbędnych gapiów tak, jak nie przepadam za jaśniejszą skórą pod materiałem stroju kąpielowego.
     Nagle do głowy przyszła mi pewna myśl... Rozejrzałam się po pustej plaży i widząc, że nikogo obok nie ma, rozwiązałam u szyi górną część od stroju kąpielowego i odrzuciłam zbędny materiał mojego bra. Przymknęłam oczy i oddawałam się przyjemnej kąpieli słonecznej.
     Raptownie przed oczyma ujrzałam rozbawioną twarz Steve'a, który stał za Kate i trzymał tuż przy jej szyi ostrze noża. Moja przyjaciółka płakała i błagała, abym ją uratowała.
     - Związać ją! - rzucił, a nagle z dwóch stron podeszło do mnie dwóch rosłych mężczyzn. Chwyciło mnie za ramiona i poprowadziło w stronę ciemniejszej komory. Tam jeden rzucił mnie na materac, który śmierdział stęchlizną. Drzwi zamknięto, a ja zostałam w zupełnej ciemności.
     - Adrienne!
     Otworzyłam oczy i zobaczyłam Nicka. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się w duchu, że to tylko zły sen. Już miałam zamiar wstać, by uściskać mojego chłopaka, lecz ten zakrył mnie materiałem bluzki. Jego wyraz twarzy wydawał się być, delikatnie mówiąc nieco rozzłoszczony.
     - Co ty wyprawiasz?! - syknął, wbijając we mnie swoje stalowe spojrzenie. - Nie możesz opalać się topless!
     - Dlaczego? Zabronisz mi?
     - Nie pozwolę, aby ktoś inny na ciebie patrzył. Należysz tylko do mnie.



* Rysunek wykonała koleżanka J (;

3 komentarze:

  1. Hmm... nawet ciekawe. 😇 i 😈 hn, ciekawe co by się stało gdyby wygrał diabeł. Prezent dla Aarona?:) Adi opalanie toples Nick słodko zazdrosny. SUPER ❗

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha, aniołek i diabełek na ramionach, ach, kreskówki odbijają się na mózgownicy :D
    Że też Aaron zgodził się pozować, wow :D
    Ooo, Nick, jaki zaborczy. Tego co ugryzło? Niech się nie wyżywa na Adi, jeśli ma problemy w firmie.
    Bardzo dobre opisy, rozdział czyta się jednym tchem :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Uzupełnienie do ostatniej kwestii Nicka "Twoje cycki są moje!" xD

    OdpowiedzUsuń