sobota, 2 sierpnia 2014

Miłość w trasie - cz. 1

     - Tony, pakuj się do tego busa! - Sam wrzasnął tonem głosu nieznoszącym sprzeciwu. Lider zespołu był uosobieniem męskości i despotyzmu. Ten apodyktyczny osobnik emanował testosteronem. Inni członkowie zespołu najbardziej obawiali się jego ostrego niczym nóż, stalowoszarego spojrzenia. Mężczyzna miał naturalnie czarne włosy, które zwykle układał, zaczesując je dłonią. Przepadał za noszeniem łańcucha na szyi, który upodabniał go do prawdziwego gangstera z amerykańskich filmów. Sam był również wokalistą zespołu dzięki jego przyjemnej, niskiej barwie głosu, chociaż reszta bandy rzadko mogła usłyszeć od niego miły ton głosu.
     - Luke, wychodź z tej łazienki! -  krzyknął zirytowany Tony. Grał na perkusji, ale również na nerwach pozostałych członków zespołu. Chłopak wydawał się być przystojny, mimo swoich przerażających tęczówek, które zmieniały kolor z brązowych na czerwone dzięki specjalnym szkłom kontaktowym, które okazyjnie zakładał na koncerty. Facet miał pofalowane włosy w kolorze blond, które zwykle zakrywał czarną, wciąganą czapką. Tony nosił luźne koszulki i ciemne rurki. Całość dopełniała arafatka na szyi oraz kolorowe, oczojebne sznurowadła w trampkach.
     Luke natomiast zazwyczaj nosił kapelusz. Grał na keyboardzie, lecz mimo to był prawdziwym hejterem. Miał zielone, kocie oczy oraz czarne włosy. Uwielbiał zakładać dżinsy oraz kolorowe T-shirty. Jego wysportowaną sylwetkę podkreślała czarna, rozpięta kamizelka. Na jego szyi można było zauważyć naszyjnik z blaszką i nabojem.
     Już od samego rana cały zespół szykował się do najważniejszego wyjazdu na tournee po Stanach. Cała piątka sławnego zespołu "Sex on the beach" pakowała się do busa.
     Tourbus był naprawdę pierwszej klasy! Dwupiętrowy i sporych rozmiarów. Na bokach był udekorowany finezyjnymi motywami. Ten bus posiadał kuloodporne szyby - przecież trzeba było zachować wszelkie środki ostrożności. Przyciemniane okna sprawiały, że członkowie zespołu mogli nie obawiać się o swoją prywatność. Najmniej atrakcyjny był kolor tego pojazdu. Nie wiadomo dlaczego, ale jakiś idiota wybrał zielony odcień karoserii. Jednak wypasione wnętrze zrekompensowało wszystko.
     W środku znajdowały się wygodne kanapy, naprzeciwko nich był wielki telewizor plazmowy z odtwarzaczem DVD oraz głośnikami stereo. Nie zabrakło również tradycyjnego radia, które także było nowoczesne. Chłopaki mogli sobie pograć na drogiej konsoli z dziesiątkami gier. Na piętrze były przytulne łóżka. W tourbusie można było również poćwiczyć w specjalnie wyznaczonym miejscu na siłownię. Znajdowały się tam bieżnia, kilka handel oraz stacjonarny rower.
     Tourbus emanował nowoczesnością i przepychem. W końcu tak znany zespół nie mógł jeździć byle trabantem...
     Nad wszystkim Sam sprawował kierownictwo. To właśnie do niego należała organizacja trasy, ponieważ był również menadżerem zespołu.
     - Ej, zobaczcie co on znowu wymyślił - powiedział przerażony Luke na widok kartki A4 zapisanej czerwonym tuszem. Na niej było wytyczonych dziesięć punktów:

     1. W łazience nie robimy numeru 2; dopuszczalny jest numer 1.
     2. Zakaz wprowadzania dziewczyn do tourbusa.
     3. Zakaz spożywania dań, które zawierają fasolę - każdy wie, jak to może się skończyć. 
     4. Po 23:00 ma panować bezwzględna cisza - musimy być przytomni na koncertach.
     5. Bezwarunkowe posłuszeństwo wobec lidera zespołu. Żadnych nadplanowych koncertów; nawet pod prysznicem - trzeba dbać o głos.
     6. Każdemu przypada jeden dzień na sprzątanie w busie - test białej rękawiczki. I białej skarpety również.
     7. Specjalna uwaga dla Tony'iego: jeśli będziesz się spóźniał, pojedziemy bez Ciebie!
     8. Nie chodzimy po pubach, klubach, dyskotekach i innych burdelach - musimy dbać o dobre imię naszego zespołu.
     9. Dwugodzinne, codzienne ćwiczenia w specjalnie wytyczonych miejscach w tourbusie. (Jak będzie masa - będzie rzeźnia).
     10. Nie palimy indiańskiej fajki pokoju - nawet jeśli nie będziemy mogli na siebie patrzeć na wielotygodniowym tournee.
     PS Musicie przestać się litować nad każdym napotkanym zwierzęciem i zabierać go do busa, ponieważ mam dość czyszczenia butów po gównach, które zostawiają te zwierzęta, a wy ich nie czyścicie!

Z poważaniem, Sam

     - Kurwa, on oszalał! Despota jeden - okrzyknęli chórem członkowie zespołu. Sam, który symulował słuchanie muzyki przez odtwarzacz, tak naprawdę przysłuchiwał się tej konwersacji z ironicznym uśmiechem na twarzy.
     - Cholera, znowu się do mnie dosrał. Ideał chodzący! - Krzyknął oburzony Tony. - Jakbyśmy nigdy na niego nie musieli czekać, kiedy mizia się ze swoją laską!
     - Indiańska fajka nie jest nam potrzebna. Z Sam'em mamy odlot cały czas  - oznajmił ze stoickim spokojem Luke.
     - A numer 2 to przez okno? - zapytał Andy.
     - Gówniana sprawa - mruknął milczący do tej pory Key. Chłopak był nieśmiały i cichy. Zwykle chodził na ustępstwa i nie przepadał za kłótniami. Miał brązowe włosy. Co ciekawe, chorował na Zespół Waardenburga, czyli na dwubarwność tęczówek. Jego grzywka zasłaniała jedno oko. Kiedy był wesoły odkrywał brązową tęczówkę, a gdy miał gorszy dzień, pokazywał niebieską. Key nosił obcisłe, czarne koszulki, które podkreślały jego wyćwiczone mięśnie. Przepadał za chodzeniem w granatowych dżinsach i trampkach. W zespole grał na gitarze basowej.
    Spostrzeżenie Andy'iego nie uszło uwadze Sam'a, który wyciągnął słuchawki z uszu i wstał powoli z miejsca, odwracając się do swoich kolegów.
     - Słuchajcie, tępe gnoje! Macie jebane numer 2 robić na postojach, które będą co dwie godziny. Nie mam zamiaru wąchać waszych bomb biologicznych, gdyż nie mam maski gazowej. Dobra, teraz przestańmy zajmować się listą i jej punktami - dodał, przybierając łagodniejszy ton głosu. - Czas stworzyć nową nutę, ponieważ chcemy podzielić się z naszymi fanami czymś świeżym. Zasługują na to, ponieważ wspierają nas od samego początku i zawsze możemy na nich liczyć.
     - To zaczynajmy - oznajmił niepełnosprytny Tony.
     - Macie jakieś pomysły? - zapytał Sam, całkowicie ignorując swojego poprzednika.
     - Myślę, że najlepsza byłaby ballada - zaproponował nieśmiało Key.
     - Oczywiście, też o tym myślałem - odpowiedział Sam przemądrzałym tonem głosu. Wyciągnął notatnik z piórem, ponieważ był jebanym pedantem. Zawsze miał nienaganny ubiór, a jego spodnie były prasowane w kant. Skarpety również. Co ciekawe, jego bielizna była uporządkowana kolorystycznie w szafie.

- When I look at you
I feel fire inside of me.
When I look into your eyes
I feel like I can drawn in them - zanucił cicho Key.
     
     Sam podchwycił nutę i pospiesznie spisał słowa, kaligrafując każdą literę z osobna. Poprosił Andy'iego, aby ten skomponował podkład na swojej gitarze. Reszta chłopaków zaczęła dorzucać kolejne wersy. Tak powstała cała piosenka:

When I look at you
I feel fire inside of me.
When I look into your eyes
I feel like I can drawn in them.

I love your voice,
I love when you talking to me.
I love your smile,
'cause girl, you're so beautiful.  x2

You take my breath away,
I wanna hide you inside my heart.
We should find a place, where
we can be finally all alone,
because I love you, baby.

I remember, when
I got you dancing in the rain.
You turned around and
I found myself in your sight.

     - Mamy hicior! - wyskoczył Tony.
     - Niektórzy są zbyt dużymi optymistami - oznajmił dyplomatycznie Luke.
     - Coś ci się, kurwa, nie podoba? - warknął Sam, wbijając w niego swoje szare spojrzenie.
     - Wszystko w porządku. Jak będziemy grać to cudo? - sarknął Luke.
     - Będę grał to tylko z Andy'm. Ja będę śpiewał, a on zagra na swojej gitarze - rzucił lider zespołu.
     - Dzięki Bogu - odpowiedział ze znudzoną miną Luke.

     Nagle autobus zahamował. Spotkało się to z niezadowoleniem pedanta Sam'a, który wstał jak jabany wojskowy i równym krokiem pomaszerował w stronę kierowcy.
    - Co ty wyprawiasz?! Bawisz się w ludzkie domino? - krzyknął pełen oburzenia.
     - Sorry, Sam. Pod koła wyskoczyła mi jakaś laska - odpowiedział z niewzruszoną miną kierowca, który był przyzwyczajony do dystyngowanego stylu Sam'a i podwórkowego żargonu reszty członków zespołu.
     - Ja pierdole, picie mi się wylało! - Usłyszeli dochodzący z tyłu głos Andy'iego. Chłopak miał rude włosy oraz zielone oczy. Zwykł nosić koszulki z zabawnymi napisami oraz kolorowe rurki. Andy to typowy wesołek, grający na gitarze elektrycznej w tym zespole.
    Sam nie zważając na głosy kolegów, kazał zjechać kierowcy na pobocze i otworzyć drzwi. Ich oczom ukazała się drobna brunetka z czerwonymi końcówkami włosów i morsko - niebieskimi oczyma. Miała na sobie czarne spodnie i bluzkę podkreślającą kolor jej tęczówek, na którą miała zarzuconą skórzaną kurtkę.
     - Co ty, kurwa, wyprawiasz?! - wrzasnął Sam, wychodząc z busa. - Mogliśmy cię przejechać!
    - Przepraszam. Naprawdę stoję tu już kilka godzin. Potrzebuję podwózki do LA.
     - I to powód, aby wyskakiwać przed koła?
     - Sorki, ale naprawdę byłam zdesperowana i wiedziałam, że ten autobus się zatrzyma. No, chyba byście mnie nie przejechali, co nie? Co nie? - odpowiedziała z niewinnym uśmiechem na ustach.
     - Brawo, co za inteligencja. Amerykę dziewczyno odkryłaś. Nobel za błyskotliwość. Ale.. co ja mam z tobą teraz zrobić? - zapytał Sam, jakby mówił do siebie.
     W tym momencie z busa wysypała się reszta zespołu.
    - Sam, widzę, że nową laskę wyhaczyłeś - powiedział podekscytowany Andy.
     - Zamknij się, idioto. Ona tylko potrzebuje podwózki - oznajmił nieco zirytowany menadżer zespołu.
    - Ooo! Pan idealny ma zamiar złamać swoich dziesięć świętych zasad! - rzucił Luke.
     - Przecież nie powiedziałem, że ją zabierzemy.
    - No, daj spokój. Przecież nie zostawimy dziewczyny na poboczu - zauważył uprzejmy jak zawsze Key.
     - Właśnie! Przecież widać, że laska jest zmęczona. Zlituj się, błagam. Zrób mały wyjątek. Raz - nie zawsze! - powiedziała reszta zespołu.
     - Dzięki, chłopaki. Tak w ogóle, to jestem Amy.


Pisane razem z Tiną i koleżanką J

3 komentarze:

  1. Sam mnie trochę przeraża. Poważnie. To nie jest pedantyzm, to jakiś chory mega-big-full pedantyzm! Bielizna układana kolorystycznie? Człowieku, idź się zbadać.
    Na razie moją ulubioną postacią jest Key ;) Taki nieśmiały, ale pełen własnej siły, jeśli chodzi o muzykę, te jego wersy *.* Ugodowy Luke także zdobył moją sympatię ;)
    Amy też lubię :D Ta jej desperacja, ach! Co tam, rzucę się pod autobus, a nuż się zatrzyma? Brawo za pomysł!
    Genialna idea stworzenia takiego opowiadania, podoba mi się :)

    Czekam na nn ^^
    W ogóle ile będzie części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie będą dwie części. Jednak biorąc pod uwagę to, że druga nie jest skończona, a już swoje osiągnęła długością , mogą pojawić się trzy części. ;)

      Usuń
  2. SPAM
    Piszę tutaj, jako, że nie znalazłam zakładki ze spamem :)
    Zapraszam na mojego bloga, niedawno pojawiło się NN :)
    nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com
    pozdrawiam
    Belle :*

    OdpowiedzUsuń