czwartek, 26 czerwca 2014

The one I love

Ona, drobna blondynka z niebieskimi oczami, w których błyszczały wesołe iskierki, małym zadartym noskiem i dołeczkami w policzkach, które tworzyły się podczas uśmiechu. Tego prawdziwego i szczerego, gdy można było dostrzec dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.
On dobrze zbudowany szatyn z czarnymi oczami, w których najczęściej odbijała się ciekawość. Duże usta składane w zaczepnym półuśmiechu, były kuszące i sprawiały wrażenie ciągle gotowych do całowania.
Ona, otwarta, wesoła, roztargniona, zawsze miała w głowie pełno pomysłów, nikomu nie odmówiła pomocy, rozgadana – ale potrafiła zamilknąć w odpowiednim momencie, po to aby wysłuchać drugiej osoby.
On poważny, jak na swoje dwadzieścia cztery lata, twardo stąpający po ziemi, nie lubił głupich żartów i szczeniackich rozrywek. Sprawiał sprawy jasno, nigdy nie zostawiał niedomówień.
Spotkali się przypadkowo. Ona studentka, on student. Dwa różne światy. Dwie zupełnie inne osoby.

~*~

- Przepraszam… Nie zauważyłam… Naprawdę – bąkała Jessica. Nie spojrzała do kogo kieruje swoje słowa. Wiedziała, że zderzyła się z mężczyzną, było to bolesne, ale dziewczyna uparcie zbierała swoje notatki, książki, zeszyty. Sprawdziła kilka razy, czy aby na pewno ma wszystko. Brakowało pamiętnika, dziewczyna była pewna, że musiał leżeć gdzieś w pobliżu, gdyż nigdy się z nim nie rozstawała. Wodziła spłoszonym wzrokiem dookoła siebie… Zatrzymała go i zamarła na chwilę. Młody chłopak przyglądał się jej z zaciekawieniem i lekko zadziornym uśmiechem. W prawej ręce trzymał pamiętnik. Jessica gwałtownie wstała, zostawiając kupkę równo ułożonych książek i ruszyła w stronę chłopaka. Kierowały nią emocje, dlatego nawet nie zwróciła uwagi na to, że zakręciło jej się w głowie.
- To moje. – Ręką wskazała notatnik.
- Wiem. A teraz magiczne słowo. – Odparł chłopak i podniósł rękę do góry, tak że Jess nie miała szansy na dosięgnięcie. Podskoczyła kilka razy i …
- Proszę, czy mógłbyś oddać mi mój pamiętnik?
- Oczywiście – uśmiechnął się szarmancko i pochylając się, tak jak do pocałunku w dłoń, oddał zeszyt. – Mam na imię Rick.
Dziewczyna zaczęła się śmiać i dygnęła przyjmując „zgubę”.
- Jessica.
~*~
Luźne pasma włosów okalające twarz Jess, spadające na plecy i ramiona, zostały okiełznane kilkoma sprawnymi ruchami dziewczyny. Fryzura może nie wyglądała jak z salonu, ale była zadowalająca. Duże oczy podkreślone szarym cieniem błyszczały radością, pełne usta zostały podkreślone błyszczykiem. Długie złote kolczyki i kilka pierścionków, to były jedyne dodatki, które lubiła dziewczyna i założyła je na ten wieczór. Efekt dopełniała czarna sukienka przed kolano i szpilki w tym samym kolorze.
Wyszła przed dom. Czekał. Obiecał, że będą świętować w restauracji. Rick lubił takie miejsca, a Jessica się do nich przyzwyczajała.
Czarny garnitur dodawał mu męskości, podkreślał muskularną budowę ciała. Otworzył jej drzwi, był gentelmenem. Delikatny wiatr rozwiewał mu włosy, Rick nie używał lakieru ani żelu, lubił taki nieład. Ale tylko na głowie.

~*~

- Wybrałeś najdroższą restaurację w mieście – stwierdziła niezadowolona, przeglądając menu.
- To nasza druga rocznica… Chciałem żeby było wyjątkowo i romantycznie.
- Z tobą nawet w domu jest romantycznie – szepnęła Jess, nie była pewna czy w takim miejscu zwykła rozmowa nie zostanie odebrana jako obraza.
Kilka wiekowych madonn posyłało zabójcze spojrzenia osobom, które poważyły się na głośniejszy oddech. Jessica nie mogła uwierzyć, że to im przeszkadza.
- Może pójdziemy na spacer? – spytała nieśmiało. Nie chciała urazić chłopaka, ale te panie sprawiały, że czuła się niekomfortowo. Spojrzała na nie. Wzrok Ricka powędrował za jej.
- Spacer nad rzeką w świetle księżyca nie jest takim złym pomysłem…

~*~

Było ich czterech. Ani Jessica, ani Rick nie usłyszeli ich kroków. Cieszyli się sobą, swoją bliskością, obecnością. Nie byli przygotowani na atak. Dwóch mężczyzn złapało Ricka, jeden Jessicę. Stali tak obok siebie i szarpali się, dziewczyna krzyczała. Ostatni przyjrzał się parze i wydał kompanom krótkie polecenie. „ Ma widzieć.” Mężczyzna, który złapał Jessicę, popchnął ją przed siebie nie zwalniając uścisku. Ten, który przemówił wyjął nóż. Ostrze zaświeciło się, w blasku księżyca. Jessica jęknęła, ale już nie krzyczała. Ze strachu. Pierwszy cios był szybki. Dla Ricka. Chłopak utrzymał się na nogach. Drugi spowodował, że się zachwiał i upadł na kolana. Mężczyźni nie byli w stanie go utrzymać. Trzeci, Rick położył się na ziemię, wśród krzyków Jessicki. Napastnicy uciekli. Właściwie odeszli niespiesznym krokiem. Dziewczyna podbiegła do chłopaka i położyła jego głowę na kolana. Ciało Ricka stawało się coraz bardziej bezwładne, oczy traciły wyraz i zachodziły mgłą. Powoli podniósł rękę i przyłożył sobie do serca.
- Ko..cham.. cię. – Słowa wypowiedział cicho i z dużym trudem. Z kącika ust wypłynęła stróżka krwi. Oddychał ciężko. Jessica usłyszała jak zaciągnął się powietrzem ostatni raz, z głośnym świstem, a później wszystko ustało. Dziewczyna tuliła ciało kochanka do końca. Jej krzyk przeciął nocną ciszę w momencie, w którym sanitariusze chcieli go zabrać…  Zaczął padać deszcz. On płakał razem z Jessicką. Z mocą, która i tak w pełni nie oddała jej żalu.

~*~

Wiem, że wszystko miało wyglądać
inaczej. Zdałam sobie sprawę, że płacz
już w niczym nie pomoże. Niczego
nie naprawię. Ale ja tak dłużej nie
mogę. Chcę, pragnę się znowu
spotkać z Rickiem. On był, dla
mnie wszystkim. Bez niego już nie
mam nic, nie mam po co żyć. Wyruszam
więc w podróż aby znowu Go zobaczyć,
wyruszam w nieznane…

Krótki list miał być informacją dla rodziny. Jessica płakała, gdy go pisała i przerwała kilka razy. Wierzyła jednak w jego słuszność.

Wzięła do ręki tabletki i popiła wodą. Jej drobne ciało osunęło się na ziemię…

2 komentarze:

  1. Przejmujący one-shot.
    Jestem w zbyt dobrym nastroju, a tu taka smutna historia. Choć prawdziwa, realna.
    Dobrze napisane, prostym językiem.
    Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Awesome *u*
    Takie... głębokie :)
    Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń